Żołnierze Ruchu Wyzwolenia Delty Nigru przetrzymują 24 zakładników na jednej z setek porośniętych dżunglą wysepek w delcie rzeki Nigier. Chcą za nich okupu. Wszyscy Filipińczycy, których widział reporter CNN, byli wystraszeni, ale zdrowi. Nie widać było śladów tortur ani pobicia. Zamaskowani porywacze tańczyli wokół nich, mierząc karabinami, strzelając pod ich nogi i w powietrze. "Chcemy tylko być znowu wolni" - powiedział reporterowi CNN-u Ruben Roble, uprowadzony kapitan statku.
20 stycznia żołnierze Ruchu na szybkich łodziach z ciężkimi karabinami i wyrzutniami pocisków przeciwpancernych, otoczyli kontenerowiec "Bacoliner II". Załoga nie miała szans, poddała się.
Ruch, jak sam twierdzi, liczy około 200 tysięcy żołnierzy. Jego dowódca, Jomo, rozmawiał z reporterem CNN-u, Jeffem Koinange, ale tylko w łodzi na wodzie. Cały czas ciężki karabin mierzył w ekipę telewizji.
Filipińczycy są jednymi z wielu uprowadzonych ludzi w Nigerii. W kraju od dawna toczy się bezwzględna wojna o władzę nad polami naftowymi. W grudniu zeszłego roku porwano 30 osób, częste są żądania okupu za pracowników koncernów naftowych, wybuchają rafinerie, samochody pułapki. Nigeria jest szóstym na świecie eksporterem ropy.