Prezydent Juszczenko zwolnił dziś kolejnego - trzeciego już - sędziego ukraińskiego Trybunału Konstytucyjnego. To może całkowicie zablokować prace Trybunału - alarmuje premier Janukowycz i prosi o pomoc kraje sąsiadujące z Ukrainą - między innymi Polskę i Rosję. Chce, by ich przedstawiciele przekonali prezydenta, że nie powinien wyrzucać sędziów.

Nie jest tajemnicą, że prezydent ma na pieńku z Trybunałem Konstytucyjnym. Na początku kwietnia specjalnym dekretem rozwiązał parlament i ogłosił przedterminowe wybory, gdy podział głosów w parlamencie sparaliżował kraj. Wtedy głos zabrali sędziowie Trybunału. Ostro zaprotestowali i stwierdzili, że dekret Juszczenki jest sprzeczny z konstytucją. Tym bardziej że wybory miały się odbyć już 27 maja.

Sędziów poparł premier. Ogłosił, że tak wczesne wybory są nie do przyjęcia.

Wtedy na ulice wyszli Ukraińcy - zarówno zwolennicy Juszczenki, jak i Janukowycza. Kijów znów przypominał Pomarańczową Rewolucję sprzed trzech lat - demonstracje, przepychanki z milicją. Ukraińcy pikietowali tak długo, aż Juszczenko ustąpił. I przesunął datę wyborów o miesiąc, na 24 czerwca. Premier zapowiedział wtedy, że jest gotów rozmawiać o przyspieszonych wyborach.

Wygląda jednak na to, że w rozmowy będą musieli włączyć się zagraniczni negocjatorzy.