Maria Gabriella di Savoia, córka ostatniego króla Włoch, choć ma 67 lat, nie przywykła do pracy. Nigdy nie musiała kalać się zatrudnieniem, bo miała pieniądze z rodowej fortuny. Nie interesowała się, ile kosztować będzie ją przejęcie majątku po rodzicach.
Odpowiedzi na te pytania musiała znaleźć nagle po śmierci swej ukochanej matki, po której odziedziczyła cały królewski majątek. Królowa Maria Jose, żona ostatniego włoskiego króla Humberta II, zmarła w 2001 roku. Miała czworo rodzeństwa, którym w testamencie przekazała królewskie posiadłości, dzieła sztuki, biżuterię i limuzyny, które wcześniej przekazał jej mąż zmarły w 1983 roku.
Tyle że jak wyliczył włoski fiskus od przejęcia w spadku tych dobrodziejstw trzeba zapłacić milion euro podatku (prawie 4 mln zł). Troje rodzeństwa Gabrielli na wieść o takiej fortunie natychmiast zrzekło się spadku. Ale księżniczka uznała, że willi i limuzyn nikomu nie odda - pisze włoska gazeta "Corrierre della Sera".
Chcąc nie chcąc, zaczęła zastanawiać się, z jakich dobrodziejstw zrezygnować. I uznała, że najłatwiej upłynnić rodową biżuterię, którą i tak zamykać musi w sejfie. I ogłosiła, że wystawia precjoza na sprzedaż. A koneserzy będą mieli nie lada gratkę, bo wśród biżuterii jest m.in. diamentowa tiara cesarzowej Józefiny warta co najmniej 600 tys. euro (2,4 mln zł).
Córka ostatniego króla Włoch, Gabriella di Savoia, wyprzedaje rodową biżuterię. Potrzebuje miliona euro na podatek od spadku, jaki otrzymała po zmarłej matce. Troje jej rodzeństwa, na wieść o podatku, zrzekło się spadku.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama