W nocy z czwartku na piątek policja udaremniła zamach bombowy pomiędzy Picadilly Circus a Trafalgar Square. W mercedesie znaleziono bombę naszpikowaną gwoździami, która miała wybuchnąć niedaleko zatłoczonego, nocnego klubu. Kolejny samochód-pułapka zaparkował przy Park Lane, blisko Pałacu Buckingham.

W obu były ładunki wybuchowe gotowe do odpalenia sygnałem z telefonu komórkowego. Aby zniszczenia były większe, terroryści umieścili tam także butle z gazem, kanistry z paliwem i mnóstwo gwoździ. Policja nie ukrywa, że gdyby bomba wybuchły, byłyby setki ofiar.



Reklama

Gdy nadszedł kolejny sygnał o trzecim podejrzanym samochodzie przy Fleet Street, natychmiast antyterroryści sprawdzili auto. Okazało się, że alrm był fałszywy.

"Zagrożenie terroryzmem jest realne Życie musi biec naprzód, a my wszyscy musimy być czujni" - mówi Peter Clarke, szef wydziału ds. zwalczania terroryzmu Scotland Yardu .

Eksperci twierdzą, że podobne ładunki wybuchają w Bagdadzie. Stąd podejrzenie, że autorami piątkowych prób zamachów są terroryści powiązani z Al-Kaidą.

W Londynie panuje w tej chwili najwyższy stopień zagrożenia terrorystycznego. Miasto jest całkowicie sparaliżowane. Kilka głównych ulic jest zamkniętych przez policję. Specjalne grupy szukają kolejnych samochodów-pułapek.

W zamachach 7 lipca 2005 roku w Londynie zginęło 56 osób. Sprawcami byli islamiści.

Reklama