Szwedzkie służby celne ostrzegają, że nowy sposób dystrybucji narkotyków staje się coraz bardziej popularny. Dilerzy czują się bezkarni, bo przecież na paczkach wysyłanych pocztą nie piszą adresu zwrotnego. W 2004 r. celnicy przechwycili 776 przesyłek, a w 2006 roku już 1280. Ilość wysyłanych narkotyków pocztą rośnie lawinowo, skoro tylko do połowy tego roku przechwycono 920 przesyłek. Szwedzcy celnicy ostrzegają, że to tylko wierzchołek góry lodowej.

Dilerzy wysyłają głównie haszysz, kokainę, amfetaminę, ecstasy i heroinę. Są przy tym bardzo pomysłowi - środki odurzające ukrywają w książkach, podpaskach czy zabawkach. W ubiegłym tygodniu celnicy odnaleźli w pudełku z puzzlami 180 ampułek testosteronu.

Najlepiej do wyszukiwania narkotyków nadają się specjalnie przeszkolone psy. Ale nauczenie "fachu" jednego czworonoga zajmuje pół roku. Dilerzy wiedzą, kto tropi ich proceder, więc spryskują przesyłki perfumami lub zanurzają je w kawie, aby zmylić psich tropicieli.

Do Szwecji paczki z narkotykami przychodzą z krajów całego świata. I tak, haszysz najczęściej wysyłany jest z Hiszpanii i Holandii, kokaina z Ameryki Południowej, amfetamina z państw nadbałtyckich oraz z Polski. Ale trafiają się też paczki z Niemiec czy Indii.

Trudniejsze jednak od tropienia paczek z narkotykami jest namierzanie samych dystrybutorów narkotyków. Policjanci z wydziałów narkotykowych stają na głowie, żeby odnaleźć strony internetowe oferujące zakup środków odurzających, a w konsekwencji rozpracować zorganizowane grupy przestępcze. Szwedzkiej policji udało się dotychczas zidentyfikować tylko kilku internetowych dilerów.