Po raz pierwszy doniesienia na temat nazistowskiej przeszłości BKA pojawiły się w dzienniku „Sueddeutsche Zeitung” i radiu Deutsche Welle. Przez lata podobne fakty w Republice Federalnej były zamiatane pod dywan.

"Zapoczątkowaliśmy serię konferencji, w czasie których postaramy się wyjaśnić wpływ nazistów na powstanie i późniejszą działalność naszego urzędu" - mówi DZIENNIKOWI rzecznik BKA Dietmar Mueller. Zapytany, dlaczego z lustracją "ojców-założycieli" zwlekano ponad pięćdziesiąt lat, rozkłada ręce: Ciężko to wyjaśnić.

Reklama

Historycy, którzy sięgną do korzeni policji kryminalnej RFN, będą mieli pełne ręce roboty. Bo dziś jest już pewne, że jej twórcy nie tylko służyli w hitlerowskich służbach bezpieczeństwa, ale zajmowali w nich kierownicze stanowiska. Po wojnie nie spadł im włos z głowy.

O sprawie zrobiło się głośno dopiero niedawno. Gdy zajął się nią niemiecki historyk, a wcześniej wieloletni oficer BKA Dieter Schenk. To właśnie on domaga się lustracji w urzędzie, który unikał jej przez ponad 50 lat. W rozmowie z DZIENNIKIEM Schenk przyznaje: BKA współtworzyli zbrodniarze, nadszedł czas, by przypomnieć o kompromitujących faktach z ich życiorysów.

Reklama

Do niedawana niewielu w Niemczech chciało słuchać rewelacji Schenka, a potrzebę lustracji kwestionowano na najwyższym szczeblu. "BKA nie ma narodowosocjalistycznej przeszłości" - odpowiadał na pytania parlamentarzystów w 2006 roku przedstawiciel niemieckiego MSW. Otto Schily, wpływowy, socjaldemokratyczny szef MSW jesze w 2001 r. upierał się, że grzebanie w przeszłości policji nie ma sensu. W tym samym roku fetowano pięćdziesięciolecie "niemieckiego FBI". Na uroczystościach rocznicowych nie rozmawiano jednak o "dawnych czasach".

Schenk jednak nie rezygnował.

W końcu przyznał mu rację sam szef BKA Joerge Ziecke. Kilka dni temu oświadczył, że 45 spośród 47 osób stanowiących "grupę założycielską" policji kryminalnej zaczynało swoją karierę w nazistowskich strukturach bezpieczeństwa, a 33 zajmowało w nich kierownicze stanowiska w SS.

Reklama

Po utworzeniu w 1949 roku Republiki Federalnej Niemiec bardzo szybko zaczęli służyć nowej władzy. Wcześniej służyli okupującym kraj aliantom. Ujawniono, że większość z nich znalazła pracę w powołanych przez mocarstwa okupujące strukturach policyjnych. Później gładko przeszli do zakładanego BKA. Żaden z nich nie trafił przed sąd, zaś wszyscy otrzymali świadectwo denazyfikacyjne.

Mimo to wielu z nich nigdy nie zapomniało o swojej dawnej przeszłości. W BKA przez wiele lat miały działać złożone z byłych nazistów kliki, których głównym zadaniem było wzajemne wspieranie się w nowych, nieprzyjaznych czasach.

Sprawiedliwość nie dosięgła żadnego z nich. Jeden z twórców Urzędu Thedodor Saevecke został wprawdzie w 1999 roku zaocznie skazany przez włoski sąd na dożywocie za zamordowanie w 1944 roku 15 partyzantów, ale Niemcy nie zgodziły się wówczas na ekstradycję zbrodniarza. Saevecke zmarł w 2004 roku. Według Schenka nie żyją też wszyscy pozostali założyciele BKA.