Dane te dotyczą północno-zachodniej prowincji Chajber Pachtunchwa i prowincji Pendżab w środkowym Pakistanie.
Służby meteorologiczne ogłosiły z powodu zagrożenia powodzią czerwony alarm w południowej prowincji Sindh.
"Co najmniej 11 okręgów w prowincji Sindh jest zagrożonych powodzią; trzeba stamtąd ewakuować ponad 500 tysięcy ludzi" - powiedziała rzeczniczka prasowa wysokiego komisarza ONZ ds. uchodźców Melissa Fleming. Prowincja ta ma charakter rolniczy i zniszczenie obszarów rolnych spowoduje znaczne zmniejszenie tegorocznych zbiorów.
Według Saleha Faruki, szefa biura ds. katastrof prowincji Sindh, z zagrożonych terenów ewakuowano już 200 tysięcy ludzi, lecz wielu innym grozi niebezpieczeństwo.
"Około pół miliona ludzi mieszka nad rzeką Indus i nie zdają oni sobie sprawy z powagi sytuacji i z tego, jak szybko woda może do nich dotrzeć" - powiedział.
Powodzie zniszczyły w Pakistanie 650 tysięcy domów; koszty odbudowy kraju szacuje się na co najmniej 2,5 mld dolarów.
Mieszkańcom pospieszyły z pomocą islamskie organizacje charytatywne, w tym Fundacja Falah-e-Insaniat, którą Zachód podejrzewa o powiązania z ugrupowaniem Laszkar-e-Taiba, oskarżanym o zamachy w Bombaju w 2008 roku.
"Sytuacja jest dla nas trudna. Każda pomocna ręka i każdy dar są mile widziane" - powiedział Hafiz Abdur Rauf, szef Fundacji. Dodał, że prowadzi ona 12 punktów medycznych i dostarcza każdego dnia żywność dla 100 tysięcy ludzi. Pod inną nazwą organizacja pomagała podczas trzęsienia ziemi w Kaszmirze.
Premier Pakistanu Jusuf Raza Gilani, który odwiedził zalane tereny, zwracając się do narodu po raz pierwszy od czasu wystąpienia powodzi powiedział, że straty w ludziach i straty materialne są "kolosalne". Zaapelował też o pomoc międzynarodową.