Naukowcy Elmar Braehler i Oliver Decker, którzy ten sondaż opracowali, mówią o "dramatycznej zmianie trendu". Podkreślają, że "w roku 2010 obserwuje się znaczące nasilenie postaw antydemokratycznych i rasistowskich".
W sondażu wzięło udział ponad 2400 dobranych pod kątem reprezentatywności osób w wieku od 14 do 90 lat. Ponad 30 proc. ankietowanych poparło tezę, że w Niemczech jest za dużo cudzoziemców i że w sytuacji, kiedy brakuje miejsc pacy, należałoby ich odsyłać "do ojczyzny". 58,4 proc. opowiedziało się za ograniczeniem swobody praktyk religijnych w przypadku mieszkających w Niemczech muzułmanów.
Sondaż pokazał - pisze agencja dpa - że co dziesiąty Niemiec chciałby, żeby jego krajem rządził twardą ręką "Fuehrer".
Nasilanie się postaw skrajnie prawicowych naukowcy tłumaczą obawami klasy średniej przed popadnięciem w ubóstwo.
Demokrację jako ustrój państwa zaakceptowało wprawdzie 93 proc. ankietowanych, ale tylko 46 proc. uznało, że jest ona obecnie w Niemczech właściwie realizowana. Ogromna większość - ponad 90 proc. - nie widzi sensu angażowania się w politykę i nie sądzi, by mogła wywierać wpływ na rząd.
"To jest sygnał alarmowy dla polityki i dla społeczeństwa" - ostrzegła Nora Langenbacher z Fundacji im. Friedricha Eberta.