Przesyłka dotarła do Dubaju w Emiratach Arabskich z Ad-Dauhy w Katarze, dokąd przewieziono ją innym samolotem ze stolicy Jemenu Sany - oznajmił rzecznik, który nie podał swojego nazwiska.
Amerykańska sekretarz bezpieczeństwa narodowego Janet Napolitano i policja w Dubaju podała w sobotę, że znalezione w Dubaju i w Wielkiej Brytanii przesyłki z materiałami wybuchowymi mają cechy charakterystyczne dla Al-Kaidy.
W Sanie zatrzymano w sobotę kobietę, którą podejrzewa się o wysłanie pakunków. Przedstawiciel sił bezpieczeństwa powiedział, że udało się ją zidentyfikować dzięki numerowi telefonu na przechwyconych paczkach.
W niedzielę w Sanie ponad 500 studentów wzięło udział w demonstracji, domagając się uwolnienia swojej zatrzymanej koleżanki, 22-letniej studentki 5. roku inżynierii Hanane.
"Hanane nie jest powiązana z żadna organizacją i nie prowadziła działalności politycznej, nie jest też szczególnie religijna. To pilna studentka" - oznajmił jeden z jej kolegów.
Jemeńska organizacja obrony praw człowieka Hood zakwestionowała w niedzielę winę zatrzymanej. Według przedstawiciela organizacji Abdela Rahmana Barmana "w tej sprawie jest więcej niż jeden znak zapytania".
"Świetnie wiemy, że Al-Kaida nigdy nie pozostawia żadnych śladów, jest więc niemożliwe, by ta młoda dziewczyna poszła do biur dwóch firm pozostawiając swój numer telefonu na paczkach" - argumentował.
Materiały wybuchowe przygotowane do zdetonowania znaleziono w piątek w lecących z Jemenu do USA samolotach podczas ich międzylądowania w Wielkiej Brytanii i w Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Samoloty transportowe należały do firm UPS i FedEx. Paczki były wysłane z Jemenu do synagog w USA.