"Nadszedł czas, aby inicjatywę przejęli inni" - powiedziała Mona Sahlin po nadzwyczajnym spotkaniu zarządu Partii Socjaldemokratycznej, którą kieruje od 2007 roku. Nowy lider partii ma zostać wybrany dopiero na kongresie w marcu 2011 roku, do tego czasu działacze ugrupowania będą debatować nad potencjalnymi kandydaturami. Na razie nie ma jednak faworyta, co może tylko pogłębić kryzys, w jakim od kilku lat znajduje się szwedzka socjaldemokracja.

Reklama

O odejściu Mony Sahlin mówiło się od czasu porażki Partii Socjaldemokratycznej we wrześniowych wyborach parlamentarnych, kiedy to stworzony przez nią czerwono-zielony blok (z Partią Lewicy i Partią Zielonych) nie zdołał przejąć władzy od centroprawicowej koalicji. Wielu komentatorów przegraną socjaldemokracji wiązało właśnie z brakiem charyzmy przewodniczącej.

Wkrótce po wyborach parlamentarnych porozumienie trzech lewicowych partii zostało rozwiązane, co w przyszłości ma pomóc socjaldemokratom w odbudowaniu elektoratu. Brak zwartej opozycji na razie sprzyja rządzącej centroprawicy, która nie ma większości w parlamencie. Z najnowszych badań preferencji wyborczych Szwedów, wykonanych na początku listopada przez ośrodek Sifo, wynika, że Partię Socjaldemokratyczną popiera tylko 28,5 proc. wyborców, co jest najgorszym wynikiem od lat. Natomiast współrządząca dziś Umiarkowana Partia Koalicyjna ma poparcie 31,8 proc. i jest teraz partią o największym elektoracie. Fakt ten jest szeroko komentowany przez szwedzkie media. Przez lata na scenie politycznej Szwecji dominowała Partia Socjaldemokratyczna.