W przyjętej strategii reformy emerytalnej rząd hiszpański kierował się m.in. względami demograficznymi. Do 2025 roku - wyjaśnił Zapatero - odejdzie z rynku pracy pokolenie baby boom (wyżu demograficznego) i Hiszpania będzie wydawała na emerytury o trzy punkty procentowe swego PKB więcej niż pozostałe kraje Unii Europejskiej.
"Będzie wiele osób pobierających emerytury, dlatego więc musimy już dziś myśleć, jak zapobiec temu, aby wydatki publiczne nie wystrzeliły nagle zbytnio do góry" - tłumaczy Zapatero.
Od 2013 r. wiek emerytalny będzie podnoszony co roku Hiszpanii o półtora miesiąca, tak że wyniesie w tym roku 65 lat i półtora miesiąca, w 2014 r. - 65 lat i 3 miesiące i tak dalej, aż do 2027 r.
Jak komentują media hiszpańskie, rząd będzie miał trudności we wcieleniu swego planu w życie, ponieważ nie osiągnął porozumienia w tej sprawie ani z partiami opozycyjnymi, ani ze związkami zawodowymi.
Na koniec stycznia główne centrale związkowe zapowiadają strajk protestacyjny.
Partią, która poparła projekt reformy ogłoszony przez socjalistów Zapatero, to katalońscy nacjonaliści z partii Konwergencja i Unia (Convergencia i Unio), którzy wygrali wybory do parlamentu najbogatszego regionu autonomicznego Hiszpanii 28 listopada tego roku.