"Był to występ budzący lęk, w jego tragicznej śmieszności" - pisze w "La Republice" znany włoski publicysta Vittorio Zucconi, zwracając uwagę na to, że według amerykańskich mediów Kadafi jest po prostu "obłąkany". "Monolog, jaki Muammar Abu Minjar el-Kadafi zaoferował telewizji państwa libijskiego był ordynarny i agresywny" - stwierdza. To "ostatni krzyk dyktatora", "wściekły i groźny" - dodaje Zucconi.

Reklama

W komentarzu zauważono dalej, że przemówienie w scenerii, jaką był bunkier zbombardowany przez Amerykanów w 1986 roku i gdzie zginęła adoptowana córka libijskiego przywódcy, miało rozbudzić nacjonalistyczną dumę, ale w rzeczywistości było tylko "przygnębiające".

Publicysta rzymskiego dziennika porównuje wtorkowy monolog Kadafiego do ostatniego przemówienia przywódcy Iraku Saddama Husajna z 23 marca 2003 roku, gdy obiecywał on zwycięstwo nad amerykańskimi wojskami, a także do podobnych wystąpień innych dyktatorów takich, jak Nicolae Ceausescu czy Benito Mussolini w ich "ostatnich godzinach".

"Tak, jak w tych wszystkich finałowych gestach tyranów, którzy nie rozumieją, bo nie mogą zrozumieć bo inaczej nie byliby tymi, kim są, jest ogarniające poczucie samotności" - twierdzi Zucconi. Jego zdaniem w tym "pożegnalnym kroku" Kadafiego był też "apel bez siły i bez godności" do szefów europejskich rządów, którzy go "wychwalali i mu dogadzali w jego najskrajniejszych i najbardziej upokarzających dziwactwach w zamian za łyk gazu i pełen bak benzyny", a którzy dzisiaj go potępiają.