Tragiczną śmierć 14-letniego chłopca w dzień po spożyciu przez niego posiłku w Quicku w Awinionie, na południu Francji, nagłośniły w styczniu francuskie media. Według ekspertyz medycznych, uległ on zatruciu pokarmowemu, a w jego żołądku wykryto obecność gronkowca. Także ojciec ofiary, jedzący z synem w restauracji, miał symptomy zatrucia, ale bez tragicznych skutków.

Reklama

Prokuratura wszczęła kilka tygodni temu śledztwo w tej sprawie i postawiła zarzuty menedżerowi firmy. Według środowej informacji radia Europe 1, organy śledcze przesłuchały już menedżera, któremu postawiono zarzut "nieumyślnego spowodowania śmierci". Przyczyną dramatu miało być zaniedbanie w utrzymaniu odpowiednich warunków higienicznych.

Jak poinformowała prokuratura, ślady bakterii znaleziono także na ciałach pięciu z dziewięciu pracowników fast foodu w Awinionie, którzy pracowali w dniu zatrucia nastolatka, oraz w samej kuchni restauracji.

Według informacji grupy Quick, od czasu tragicznej śmierci klienta w końcu stycznia liczba klientów tego największego francuskiego konkurenta amerykańskiego McDonalda zmalała nawet o 30 proc. Podobną gwałtowną tendencję spadkową zanotowano też w sąsiednich krajach, gdzie istnieją restauracje tej sieci: w Belgii i Luksemburgu.

Zaraz po ujawnieniu tego przypadku dyrekcja Quicka zapewniła, że wzmocni wszelkie procedury wewnętrznej kontroli sanitarnej. Podkreśliła, że każdego roku niezależne laboratorium przeprowadza 9 tysięcy analiz w około 350 restauracjach sieci we Francji, aby zachować właściwe standardy higieniczne.