"Himsem wstrząsają wybuchy pocisków z dział czołgowych w dzielnicy Bab Amro" - powiedział Reutersowi Nadżati Tajara, dodając, że słychać też strzały z broni maszynowej.

Inna uczestniczka ruchu oporu, Suhair al-Atassi, poinformowała, że we wtorek, mimo znacznej obecności sił bezpieczeństwa, w Himsie odbyła się kolejna demonstracja. W niedzielę do kilku dzielnic wjechały tam czołgi. Zginęło trzech cywilów.

Reklama

Reuters przypomina, że początkowo prezydent Asad reagował na protesty, obiecując przeprowadzenie reform. Wkrótce wysłał jednak armię do tłumienia demonstracji, najpierw w Darze, później także w innych miastach.

Jeden z wpływowych kuzynów Asada podkreślił, że rodzina prezydencka nie skapituluje. "Zostaniemy tutaj. Będziemy walczyć do końca. (...) Tamci powinni wiedzieć, że jeśli ucierpimy, to nie ucierpimy sami" - powiedział "New York Timesowi" Rami Machluf, biznesmen, którego brat jest szefem tajnej policji. Obaj są od 2007 roku objęci amerykańskimi sankcjami za korupcję.

W Himsie demonstranci wykrzykiwali nazwisko Machlufa, który jest dla nich symbolem korupcji.

Reżim syryjski nie wpuszcza dziennikarzy zagranicznych. Wyjątek uczyniono ostatnio dla korespondenta "New York Timesa", któremu jeden z doradców prezydenckich powiedział, że najgorsze już minęło i wyraził nadzieję, że antyprezydenckie protesty dobiegają końca.