Armia ZEA poinformowała w oświadczeniu wydanym w poniedziałek, że "wszystkie zobowiązania sił zbrojnych i podmiotów gospodarczych są zgodne z międzynarodowym prawem i odpowiednimi konwencjami".
Jak wynika z komunikatu firma R2 (Reflex Responses), którą stworzył założyciel Blackwater Erik Prince, została zatrudniona w celach udzielenia siłom zbrojnym ZEA "wsparcia operacyjnego, w zakresie planowania i szkolenia". Nie podano jednak szczegółów dotyczących umowy, ani liczby zatrudnionych najemników.
Blackwater była największą z prywatnych firm ochroniarskich zatrudnianych przez USA w Iraku. Firma była wplątana w kilka skandali, szczególnie w tragiczny incydent w Bagdadzie z września 2007 roku. Agenci Blackwater chroniący wtedy dyplomatów amerykańskich zastrzelili co najmniej 14 niewinnych ludzi, biorąc ich - jak twierdzili - za terrorystów. Władze Iraku nazwały incydent "masakrą".
W niedzielę "New York Times" poinformował, że dotarł do dokumentów, z których wynika, że nowa firma Erika Prince'a podpisała z władcą emiratu Abu Zabi szejkiem Chalifą ibn Zajedem an-Nahajanem kontrakt na stworzenie oddziału specjalnego. Kontrakt opiewa na 529 mln dolarów.
Jak wynika z dokumentów, zadaniem składającego się docelowo z 800 zagranicznych najemników batalionu będzie m.in. prowadzenie operacji specjalnych, dbanie o bezpieczeństwo wewnętrzne kraju i ochrona rurociągów naftowych oraz drapaczy chmur przed atakiem terrorystycznym.
Według "NYT", decyzję o zatrudnieniu najemników podjęto przed falą niepokojów społecznych, która w ostatnich miesiącach przeszła przez kraje arabskie, w tym państwa sąsiadujące z ZEA, takie jak Bahrajn czy Oman.
W samych ZEA nie doszło do poważnych antyrządowych demonstracji. Większość ludności ZEA to pracownicy zagraniczni.
Od czasu incydentu z 2007 roku Erik Prince sprzedał firmę Blackwater, która w tym czasie zmieniła już nazwę na Xe Services.
Według osób zatrudnionych w przeszłości przez firmę, a także przedstawicieli amerykańskich władz, które cytuje "NYT", w tajnych obozach w ZEA od połowy 2010 roku szkoleni są m.in. żołnierze z Kolumbii i RPA.
Szkolenia prowadzili emerytowani członkowie amerykańskiej armii, niemieckich i brytyjskich oddziałów specjalnych oraz francuskiej Legii Cudzoziemskiej.
Według "NYT" Erik Prince nalegał, by nie zatrudniano muzułmanów, ponieważ "nie można na nich liczyć, by zabijali innych muzułmanów".