Informacje te opublikowano z powołaniem na źródła w ukraińskim rządzie. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy odmówiło komentarzy w tej sprawie.

"Dzerkało Tyżnia" przypuszcza, że źródłem ukraińsko-białoruskiego konfliktu dyplomatycznego mogły być obraźliwe słowa, wypowiedziane przez prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę pod adresem władz Ukrainy, oraz samego prezydenta Wiktora Janukowycza.

Reklama

W kwietniu Łukaszenka zarzucił ukraińskim władzom, że tańczą, jak zagra im Bruksela i użył wobec nich określenia "wszawe". Prezydent Białorusi odpowiedział w ten sposób na pytanie, dlaczego nie został zaproszony do Kijowa na międzynarodowe obchody 25. rocznicy katastrofy w elektrowni atomowej w Czarnobylu.

"Zapytajcie o to Janukowycza. Niestety, dzisiejszemu kierownictwu Ukrainy nie brakuje +wszawości+" - powiedział wtedy Łukaszenka. Według nieoficjalnych informacji prezydent Białorusi nie pojechał w kwietniu do Kijowa z powodu sprzeciwu szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso. Łukaszenka nazwał wówczas Barroso "kozłem", co w języku rosyjskim jest bardzo obraźliwym epitetem.

"Dzerkało Tyżnia" pisze we wtorek, powołując się na te same źródła rządowe, że po kwietniowych wypowiedziach Łukaszenki prezydent Janukowycz postanowił przekazać mu swą odpowiedź przez premiera Ukrainy, Mykołę Azarowa. Był on na Białorusi w maju.

"Treść odpowiedzi jest nieznana, ale wywołała ona negatywną reakcję białoruskiego prezydenta i doprowadziła do wyproszenia ukraińskich dyplomatów (z Białorusi)" - czytamy.

Według ukraińskiego tygodnika w wyniku konfliktu Białoruś opuściło dwóch dyplomatów ukraińskich: attache ds. obrony i attache wojskowy. W reakcji na to Ukraińcy wydalili z Kijowa attache wojskowego Białorusi, Andreja Kajuka.