Śledztwo trwało ponad rok i toczyło się we współpracy z policją austriacką, szwajcarską i włoską. Czterech podejrzanych Nigeryjczyków zatrzymano pod koniec czerwca w Czechach, pozostałych dwóch aresztowano we Włoszech. Całą szóstkę - trzech mężczyzn i trzy kobiety w wieku od 25 do 44 lat - posądza się o handel żywym towarem, nakłanianie do prostytucji oraz fałszowanie dokumentów.

Reklama

Oprócz bariery językowej, poważną komplikacją dla próbujących uzyskać zeznania policjantów była wiara ofiar w czarną magię; większość przemycanych do Europy kobiet złożyła rytualną przysięgę, że nikomu nie zdradzi celu podróży, miejsca pobytu ani imion organizatorów wyjazdu. W czasie rytuałów - według śledczych - piły własną krew albo leżały w trumnie w kostnicy.

"Zatrzymani mogli więc w swej działalności wykorzystywać fanatyczny strach ofiar przed zemstą bogów. Ze względu na kraj pochodzenia, gdzie wiara ma bardzo silny wpływ na codzienność, nie jest to żadnym zaskoczeniem" - tłumaczył szef UOOZ, Pavel Hantak.

Przestępcy młodym Afrykankom obiecywali dobrą pracę w Europie. Gdy jednak trafiały do Czech, kończyły w domach publicznych pod niemiecką lub austriacką granicą, gdzie musiały "spłacić" koszty podróży i pobytu, wyliczone na 50 tys. euro. W ten sposób gang wykorzystał co najmniej 25 kobiet. Czwórka zatrzymanych jest już w areszcie. W przypadku skazania grozi im do 15 lat więzienia.

Reklama