Do parlamentu graniczącego z Polską landu może ponownie wejść skrajnie prawicowa Narodowodemokratyczna Partia Niemiec (NPD), która według wstępnych szacunków uzyskała 5,5 proc.; w wyborach przed pięciu laty NPD zdobyła 7,3 proc. głosów. Podczas kampanii wyborczej partia ta wykorzystywała populistyczne antypolskie hasła, strasząc m.in. "atomową śmiercią z Polski" i żądając zamknięcia granic dla "kryminalistów zza granicy".

Reklama

Wybory w Meklemburgii-Pomorzu Przednim to kolejny w tym roku policzek dla rządzącej Niemcami chadecko-liberalnej koalicji. Na CDU głosowało 24,3 proc. wyborców, o 4,5 punktu procentowego mniej niż przed pięciu laty.

Strata jest tym bardziej bolesna, że w regionie tym znajduje się okręg wyborczy niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, która aktywnie uczestniczyła w kampanii, przesłoniętej przez kryzys w strefie euro. Z kolei liberalna FDP zdobyła zaledwie 3 proc. głosów (minus 6,6 punktu procentowego) i nie wejdzie do landtagu.

W tym roku CDU i FDP odnotowały straty w wyborach w sześciu regionach Niemiec. Chadecy stracili władzę w Hamburgu oraz Badenii-Wirtembergii. Podobny los grozi CDU także w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, gdzie dotychczas chadecja była partnerem koalicyjnym SPD. Premier landu Erwin Sellering nie zdecydował przed wyborami, czy zechce kontynuować współpracę z CDU, czy też utworzy nową koalicję z postkomunistyczną Lewicą, która w wyborach zdobyła 18-procentowe poparcie.

Reklama

"Zastanowimy się, z którym partnerem możliwe będzie prowadzenie socjaldemokratycznej polityki. Chcemy więcej miejsc pracy, zarobków, z których można wyżyć, wprowadzenia płacy minimalnej, więcej żłobków, lepszej oświaty" - powiedział Sellering w telewizji ZDF po ogłoszeniu prognoz wyborczych.

Do landtagu Meklemburgii po raz pierwszy wejdą Zieloni, którzy uzyskali 8,5 proc. głosów.

Meklemburgia-Pomorze Przednie należy do najuboższych landów Niemiec z prawie 12-procentowym bezrobociem i najniższym poziomem wynagrodzeń w Niemczech. Po zjednoczeniu Niemiec liczba ludności tego regionu skurczyła się o ok. 400 tysięcy osób, do 1,6 mln. Mocno podupadł tam przemysł stoczniowy, stanowiący w czasach NRD ważną gałąź gospodarki regionu.