W środę wyspa była widownią starć i aktów wandalizmu ze strony kilkuset Tunezyjczyków przebywających w tamtejszym ośrodku dla imigrantów, który częściowo spalili. Do zamieszek przyłączyli się mieszkańcy Lampedusy, protestujący przeciwko obecności imigrantów. Obrzucali ich kamieniami.
W starciach rannych i kontuzjowanych zostało kilkadziesiąt osób, wśród nich policjanci, którzy interweniowali, by rozdzielić obie strony. Tego, co się wydarzyło, burmistrz Lampedusy Bernardino De Rubeis nie zawahał się nazwać "wojną" i w imieniu mieszkańców zaapelował do władz Włoch o jak najszybsze "uwolnienie" wyspy .
Za najpilniejsze zadanie włoskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uznało odesłanie w ciągu najbliższych godzin nielegalnych tunezyjskich imigrantów do ich kraju, co odbywa się na mocy zawartego przez Rzym i Tunis porozumienia. Na czwartek zapowiedziano łącznie dziesięć lotów samolotów wojskowych z uciekinierami na pokładzie, tak by wieczorem ośrodek tymczasowego pobytu był już całkowicie pusty.
Od początku roku na Lampedusę przybyło drogą morską ponad 50 tysięcy imigrantów, przede wszystkim z Tunezji, a także z Libii. Ci pierwsi, uważani za nielegalnych imigrantów, są odsyłani do domu. Obywatele Afryki przypływający z wybrzeży libijskich pozostają w ośrodkach dla uchodźców i imigrantów, gdzie sprawdzana jest ich tożsamość oraz to, czy kwalifikują się do otrzymania statusu uchodźcy.