"Ładunek był nieuzbrojony, ale zanim się to okazało, było dużo zamieszania, tym bardziej że w pobliżu jest szkoła" - powiedział PAP Maciej Bator ze Stowarzyszenia Polskiego w Irlandii Płn. Ładunek, podłożony na zewnętrznym parapecie okiennym, wykryto w środę ok. godz. 8 rano (czasu lokalnego) przy ulicy Oakley Drive na osiedlu Steeple w Antrim. Ewakuowano okolicznych mieszkańców.

Reklama

Do podłożenia ładunku w rozmowie telefonicznej z BBC przyznało się lojalistyczne ugrupowanie paramilitarne. BBC nie wymieniła go z nazwy. W przeszłości w Antrim działały frakcje łączone z rozwiązanymi lojalistycznymi (protestanckimi) grupami LVF i UDA.

"Nastroje przeciw imigrantom w Irlandii Płn. nasiliły się po plotce, że obcokrajowiec zgwałcił miejscową kobietę. Niechęć skupiła się na Polakach, bo jest ich najwięcej" - tłumaczył Bator. "W ubiegłym tygodniu w Antrim pobito Polaka, pojawiły się napisy na murach wymierzone w imigrantów, a w kilku domach zamieszkanych przez Polaków wybito szyby" - dodał.

Polską rodzinę przeprosił polityk z Postępowej Partii Unionistycznej Ken Wilkinson: "Ludzie ci (sprawcy ataku - PAP) twierdzą, że działają w imię lojalizmu, ale nie można o nich powiedzieć, że poczuwają się do lojalności wobec czegokolwiek. To po prostu fanatycy" - zaznaczył. Według Batora polska rodzina, która znalazła na oknie nieuzbrojoną bombę rurkową, nie zamierza z Irlandii Płn. wyjeżdżać, bo jest tam zintegrowana, nigdy nie miała trudności i dobrze się jej żyje z sąsiadami.

"Pozytywny wkład Polaków i innych rodzin imigranckich do lokalnej społeczności wyraźnie kontrastuje z negatywnym, ponurym wkładem ludzi odpowiedzialnych za ten czyn, którego nie da się nazwać słowami" - zaznaczyła z kolei radna z północnoirlandzkiej partii socjaldemokratycznej Grainne Teggart. "Nie mamy sygnałów, by Polacy niepokoili się wzrostem nastrojów antyimigranckich w Irlandii Płn. W Antrim nie było dotąd takich incydentów jak ten dzisiejszy. Większość Polaków czeka na rozwój wydarzeń" - wskazał Bator.