Liberalna gazeta poświęciła całą kolumnę na komentarze po przemówieniu Sikorskiego, w którym minister wezwał Niemców do obrony strefy euro i podkreślał, że bliższa współpraca w ramach UE ma być odpowiedzią na kryzys.

Reklama

Zdaniem przywoływanego przez "Hospodarzske noviny" politologa Austriackiej Akademii Nauk Zdeńka Kudrny, mowa Sikorskiego przypomniała Niemcom ciążącą na nich odpowiedzialność za dalsze losy integracji europejskiej, jak i to, że Niemcy i Francuzi nie są w UE sami. Polska, jako nieformalny rzecznik nowych państw członkowskich, może liczyć na posłuch "starej" Unii - uważa Kudrna.

"W tej chwili kluczowe pytanie brzmi, czy Europa będzie miała odwagę przekroczyć Rubikon federalizacji, konieczny do ustabilizowania euro. Sikorski o to apelował, a (niemiecka kanclerz Angela) Merkel ma już tylko dni i godziny na to, aby dać jednoznaczną odpowiedź" - ostrzega politolog.

Trwa ładowanie wpisu

Czechom brakuje polskiego patosu, jednak rozpad strefy euro jest dla nas równie niebezpieczny, co dla Polaków - zaznacza publicysta czeskiego tygodnika "Respekt" Jan Machaczek. "Dlaczego nie słyszymy u nas głosu, który choć trochę by się do tego zbliżył?" - pyta.

Reklama

Odpowiedź na to próbuje dać przywoływany przez "Hospodarzske noviny" dawny urzędnik państwowy Edvard Outrata. "Gdybyśmy my wystąpili z czymś takim jak Sikorski, być może dziś miałoby to jakiś odzew. Nie jesteśmy jednak krajem przewodniczącym UE, a przede wszystkim już dawno założyliśmy, że mówi się o nas bez nas i nie mamy zbyt dużo do dodania w temacie" - podkreśla. Zauważa też, że Czechy powinny akcję Sikorskiego wspierać za pomocą wszelkich możliwych środków, gdyż zbiega się to zarówno z interesem ogólnoeuropejskim, jak i narodowym.

Sceptycznie na apel polskiego ministra spraw zagranicznych reaguje jedynie ekonomista Pavel Kohout. Zastanawia się, czy Sikorski chce, aby Berlin wyłożył dalsze miliardy euro w formie kredytów ratunkowych, a jeśli tak, to jakie byłyby następstwa tych kredytów, jaka byłaby jego zdaniem definitywna organizacja UE i kto ostatecznie spłaci europejskie długi. "Niemcy mieliby prowadzić Europę do reform. Dobrze, ale do jakich reform?" - pyta.