Anders Breivik pojawił się w sądzie ubrany w czarny garnitur i krawat. Patrzył w obiektywy aparatów fotograficznych i kamer, prezentując wciągniętą rękę i pięść. W swoim wcześniejszym manifeście oświadczył, że gest ten symbolizuje siłę, honor i wyzwanie rzucone marksistowskim tyranom w Europie.
Potem podeszło do niego kilka osób, z którymi wymienił uściski rąk.
Już gdy otwarto rozprawę, Anders Behring Breivik oświadczył, że nie uznaje norweskich sądów, ponieważ "ich mandat pochodzi od partii politycznych, które popierają wielokulturowość".
Breivik poprawił ponadto sędzię, gdy ta przedstawiła go jako osobę bez zatrudnienia. To nie dokładnie tak. Jestem pisarzem - oświadczył, dodając, że pisał w więzieniu.
Anders Behring Breivik jest oskarżony o dokonanie 22 lipca 2011 roku zamachu bombowego w stolicy Norwegii oraz masakry na wyspie Utoya, w których zginęło łącznie 77 osób. Breivik przyznał się zarówno do podłożenia bomby jak i do masakry, ale nie uważa, że popełnił przestępstwo; tłumaczył, że chciał zapobiec wielokulturowości i "muzułmańskiej inwazji" w Europie. Breivikowi grozi do 21 lat więzienia, jeśli zostanie ostatecznie uznany za poczytalnego.
Na potrzeby procesu w budynku sądu okręgowego w norweskiej stolicy przygotowano salę mogącą pomieścić kilkaset osób, z oddzielonym szkłem pancernym pomieszczeniem dla oskarżonego. Rozprawa jest transmitowana do 17 innych sądów okręgowych w kraju, dzięki czemu mogą uczestniczyć w niej wszystkie związane ze sprawą osoby. Wśród nich aż 813 ma status poszkodowanych.
O tym, czy Breivik jest winny zarzucanych mu czynów, a jeśli tak, to jaką otrzyma karę, zadecyduje pięć osób: dwóch sędziów zawodowych oraz trzech ławników. Podczas podejmowania decyzji głos sędziego i ławnika ma taką samą wartość. Proces ma potrwać do 22 czerwca.