Choć bilet wstępu do tego znanego parku, przedstawiającego kultury mniejszości narodowych, wcale nie jest tani (kosztuje równowartość ok. 60 zł-PAP Life), w ciągu dnia odwiedza go teraz 12 tys. ludzi.
Przed bramą wejściową do parku stoją zaparkowane samochody, których kierowcy z zainteresowaniem przyglądają się scenkom mierzenia długości spódniczek. Nie przeszkadza im nawet 36 stopniowy upał. Zabawnych widoków jest wiele. Obok kasy biletowej znajduje się toaleta, do której wiele kobiet udaje się przed kupnem wejściówki do parku. Do toalety wchodzą w spodniach lub sukienkach, ale wychodzą w minispódniczkach.
Większość kobiet odwiedzających park, niezależnie od wieku, ubrana jest w minispódniczki. Jak widać 50 procentowa zniżka jest tego warta. Wśród spacerujących była jednak jedna kobieta w spodniach. Wprawdzie połowa ceny biletu to dużo, ale mini w moim wieku to już jednak nie pasuje - stwierdziła.
Wcześniej próbowano organizować wiele innych spektakularnych imprez i wydarzeń kulturalnych w celu przyciągnięcia większej ilości zwiedzających, ale kończyły się one najczęściej niewielkim powodzeniem. Dopiero kampania minispódniczkowa przyniosła nadspodziewanie silny oddźwięk. Głosy krytyczne, pojawiające się głównie w internecie dodają tylko rozgłosu akcji, która według zapewnienia dyrekcji parku będzie kontynuowana.
Zniżka w parku to również szansa dla ulicznych sprzedawców na dobry handel. W pobliżu kasy ustawiają się małe stargany oferujące tanie minispódniczki. Jeden ze sprzedawców chwalił się, że dziennie sprzedaje około 200 sztuk.
Jest jednak wiele osób niezadowolonych z wprowadzenia akcji zniżkowej. Przy zwiększonej dwukrotnie liczbie gości przed większością atrakcji przygotowanych przez park ustawiają się długie kolejki. Czas oczekiwania stał się również dwukrotnie dłuższy.