Rada Bezpieczeństwa nie zdołała zająć stanowiska w sprawie Syrii, a wszystkie środki poszły na marne - mówił emir. W związku z tym uważam, że lepiej byłoby, gdyby państwa arabskie same interweniowały w Syrii - dodał. Podkreślił, że interwencja jest obowiązkiem państwowym, humanitarnym, politycznym i wojskowym tych państw.

Reklama

Emir odniósł się do precedensu, jakim jego zdaniem była interwencja Ligi Arabskiej w Libanie w 1976 r. w celu zakończenia wojny domowej w tym kraju. Ta inicjatywa była skuteczna i potrzebna - ocenił. W październiku 1976 r. do Libanu wysłano 30-tysięczne siły arabskie, składające się głównie z żołnierzy syryjskich.

W obliczu syryjskiego konfliktu Katar, podobnie jak Arabia Saudyjska i Turcja, zdecydowanie popiera sunnickich rebeliantów. Z kolei szyicki Iran stoi za reżimem prezydenta Baszara el-Asada. Mniejszość alawicka, z której wywodzi się Asad, to wyznawcy skrajnego odłamu szyizmu. Kraje zachodnie są przeciwne bezpośredniej interwencji w Syrii, a Rosja i Chiny wciąż blokują w Radzie Bezpieczeństwa ONZ uchwały potępiające władze w Damaszku.

Według obrońców praw człowieka w konflikcie syryjskim, który wybuchł w marcu 2011 r., zginęło dotychczas ponad 27 tys. osób, w większości cywilów.