Jak pisze agencja dpa, Merkel przeforsowała swój postulat, by przeznaczyć więcej czasu na wprowadzenie kontrowersyjnego nadzoru nad bankami. Prawne ramy tego przedsięwzięcia mają co prawda być gotowe do końca tego roku, nie wiadomo jednak, kiedy kontrolerzy rzeczywiście rozpoczną pracę. Merkel wyjaśniła, że jej zdaniem byłoby dobrze, gdyby doszło do tego przed upływem dwunastu miesięcy.
Na zakończenie pierwszego dnia szczytu przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy ogłosił, że gdy ramy prawne będą już uzgodnione, wspólny mechanizm nadzoru będzie mógł prawdopodobnie być efektywnie operacyjny w ciągu 2013 r. Jak wyjaśnił z kolei przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso, wprowadzenie w życie nadzoru powinno zająć mniej niż rok, ale z pewnością więcej niż jeden lub dwa miesiące.
W związku z tym nie wiadomo też dokładnie od kiedy możliwe będzie bezpośrednie dokapitalizowywanie banków z nowego, stałego funduszu ratunkowego strefy euro - Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (EMS). Uzgodnionym na czerwcowym szczycie UE wstępnym warunkiem było ustanowienie wspólnego nadzoru bankowego.
Przywódcy pracowali nad kompromisem w sprawie nadzoru do późnych godzin nocnych. Spory toczyły się zwłaszcza między Niemcami a Francją. Według źródeł poinformowanych, Niemcy, Holandia i Finlandia kategorycznie nie chciały zgodzić się na "wsteczne" bezpośrednie dokapitalizowywanie banków. Inni przywódcy, w tym Hiszpanii i Francji, zakwestionowali wówczas sens całej operacji, bowiem Hiszpania już teraz musi dokapitalizować swoje banki.
Nawiązując do dyskusji o ewentualnym osobnym mechanizmie finansowym dla eurolandu, Merkel powiedziała: Jesteśmy za funduszem solidarności. Zastrzegła po raz kolejny, że uwspólnotowienie długów w strefie euro byłoby złym rozwiązaniem. Van Rompuy został przez przywódców upoważniony do prac nad nowym instrumentem i przedstawienia wniosków na szczycie w grudniu.