W centrum stolicy Libii Trypolisu doszło w niedzielę do gwałtownych starć członków rywalizujących ze sobą milicji zbrojnych. Funkcjonariusze strzelali do siebie m.in. z granatników. Podpalono i splądrowano siedzibę Najwyższego Komitetu ds. Bezpieczeństwa. Co najmniej pięć osób zostało rannych. Jeden z pocisków uderzył w szpital, powodując panikę i tym samym wzrost obaw - jak zauważa agencja Reutera - o i tak niepewną sytuację bezpieczeństwa w Libii rok po obaleniu reżimu Muammara Kadafiego.

Reklama

Reuters podaje, że podpalono siedzibę Najwyższego Komitetu ds. Bezpieczeństwa - ciała powołanego w zeszłym roku do uregulowania i nadzorowania działań grup zbrojnych w Libii. Członkowie jednej z milicji splądrowali budynek. Rozszabrowano również okoliczne sklepy. Do starć doszło tuż po północy, kiedy członkowie dwóch milicji, zatwierdzonych przez Najwyższy Komitet ds. Bezpieczeństwa, pokłócili się w związku z zatrzymaniem funkcjonariusza jednej z nich - podał Reuters, powołując się na mieszkańców dzielnicy Sidi Chalifa w Trypolisie. Obie milicje zrzeszone są w Najwyższym Komitecie ds. Bezpieczeństwa, będącym - jak pisze Reuters - parasolem dla różnych grup zbrojnych, które odmówiły wejścia w szeregi policji czy wojska, tłumacząc, że formacje te wciąż kierowane są przez lojalistów Kadafiego.

Członkowie Komitetu sprecyzowali, że ich siedzibę, w której do niedawna rezydowały libijskie służby wywiadowcze, okupowała milicja o nazwie Oddział Wsparcia nr 8, kierowana przez Mohameda al-Warfalego. Kiedy wybuchły starcia w centrum libijskiej stolicy, na ulice wyszli cywile, aby chronić swe samochody przed zniszczeniem. Wielu cywilów pospieszyło do domów po broń. "Dzwoniliśmy na policję wczesnym rankiem, żeby nam pomogła powstrzymać strzelaninę, ale nikt nie przyjechał" - powiedział Reuterowi jeden z mieszkańców Trypolisu.

Najwyższy Komitet ds. Bezpieczeństwa opłacany jest z budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych; siły zrzeszone w Komitecie są zdecydowanie lepiej uzbrojone niż oficjalna policja - zauważa Reuters. Resort wielokrotnie obiecywał rozbrojenie milicji, lecz na razie to nie nastąpiło. "Rząd musi znaleźć rozwiązanie tego bałaganu w zakresie bezpieczeństwa" - powiedział jeden z mieszkańców. "Już dwa lata mijają od rewolucji i wciąż nie przywrócono bezpieczeństwa" - podkreślił.