Na Wyspach Brytyjskich powodem powszechnych prześmiewek stało się zaskoczenie, jakie - mimo bardzo precyzyjnych prognoz pogody - początek zimy sprawia lokalnym władzom, szkołom, służbom drogowym i kolejom. Nie inaczej było dziś, kiedy śnieg oprószył prawie cały kraj.
Prawie 2 tysiące szkół odwołało lekcje w Anglii, dalsze 1200 w Walii, gdzie śnieg pada najobficiej. Na trzech autostradach stanął ruch - na jednej z nich już rano utworzył się prawie 10-kilometrowy korek. Wiele bocznych dróg jest nieprzejezdnych, ale nawet posypywanie głównych jest skuteczne tylko, dopóki piasku nie pokryje kolejna warstwa śniegu.
Po wielkich zakłóceniach 2 lata temu wszystkie brytyjskie lotniska zaopatrzyły się w dziesiątki pługów i odśnieżarek. Rano wydawało się, że transport lotniczy poradzi sobie. Na Heathrow odwołano wprawdzie 70 lotów, ale tylko po to, by rozrzedzić częstotliwość startów i lądowań. Ale w miarę upływu czasu opóźnienia zaczęły się nawarstwiać. Już od czterech lat łagodne dotąd angielskie zimy zaczęły sprawiać poważne kłopoty nienawykłym do śniegu i mrozu mieszkańcom. Urząd meteorologiczny objął dziś niemal cały kraj Czerwonym Alertem Śnieżnym - najwyższym stopniem zimowego zagrożenia. Tylko w Glasgow w Szkocji świeciło przed południem słońce, ale i tam nadciąga śnieg.