Nad ranem wojsko otworzyło ogień do zwolenników Bractwa Muzułmańskiego, protestujących przed koszarami Gwardii Republikańskiej. Najprawdopodobniej to tam przetrzymywany jest odsunięty od władzy były prezydent Mohammed Mursi. Protestujący, którzy od kilkudziesięciu godzin okupowali plac przed koszarami opowiadają, że żołnierze otworzyli do nich ogień około 4 nad ranem w czasie porannych modlitw.
Jak relacjonuje z Kairu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, na miejscu zapanował ogromny chaos. Do tej pory do szpitali przywożeni są kolejni ranni. Wielu spośród zabitych to osoby, które zmarły już na stole operacyjnym. Islamiści mówią o masakrze, celowo dokonanej przez siły bezpieczeństwa. Liderzy Bractwa wezwali do powstania przeciwko nowym władzom, a radykalni salafici, którzy jeszcze wczoraj rozmawiali z władzami o wejściu do rządu, dzisiaj zerwali negocjacje.
Armia z kolei twierdzi, że to bojówki Bractwa zaczęły strzelać pierwsze w kierunku żołnierzy, pilnujących bramy koszar. Z placu przed koszarami usunięto wszystkich protestujących, a w całej okolicy ustawiono dodatkowe bariery. Cały rejon koszar jest pilnowany przez wzmocnione oddziały wojska i policji.
Wszystko to dzieje się zaledwie w kilkanaście godzin po tym, jak w Kairze doszło do najliczniejszych w ostatnim czasie demonstracji zwolenników i przeciwników obalonego Bractwa Muzułmańskiego.
Przedstawiciele przejściowego prezydenta zapowiadali, że dzisiaj mają zostać ogłoszone nazwiska najważniejszych osób tworzonego właśnie rządu. Nowym premierem ma według tych zapowiedzi zostać liberalny socjalista Zia Bahaa al-Din, a jeden z liderów opozycji Mohammed el-Baradei ma zostać wiceprezydentem Egiptu.