Jak podaje Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie, jak na razie, nie ma informacji o ewentualnych ofiarach bombardowania we wschodniej części Damaszku.

Tymczasem rząd syryjski zaprzecza, że użył broni chemicznej w tym rejonie, a oskarżenia wysuwane pod jego adresem nazywa bezpodstawnymi.

Reklama

Rada Bezpieczeństwa ONZ oświadczyła wczoraj, że należy wyjaśnić zarzuty syryjskiej opozycji, że siły reżimowe użyły w rejonie Damaszku gazu bojowego. Nie zażądała jednak przeprowadzenia śledztwa przez inspektorów ONZ, choć ci są teraz w Syrii.

Liczba ofiar środowego ataku, które przytaczają aktywiści opozycji syryjskiej, waha się od 136 do 1300. Miał to być przy tym największy atak chemiczny podczas wojny domowej w Syrii - zginęło w nim wiele dzieci, a większość ofiar pochowano jeszcze tego samego dnia w zbiorowych mogiłach.

Konflikt w Syrii wybuchł jeszcze w marcu 2011 roku. Według danych ONZ dotychczas zginęło w nim ponad 100 tysięcy osób.