Za oceanem trwa impas budżetowy. Republikanie i demokraci, choć pokłóceni o kwestie fiskalne, zgodzili się jednak, że urzędnicy nie powinni cierpieć na ich sporze. Pracownicy jednostek federalnych mogą zatem liczyć na wypłaty. Głosowanie w tej sprawie w Izbie Reprezentantów zakończyło się wynikiem 407 do zera. Z tej wiadomości ucieszy się 800 tysięcy zainteresowanych.
Michael Turner, republikanin z Ohio tłumaczy, że urzędnicy nie mogą być ofiarą pata. To nie ich wina, poza tym mają na utrzymaniu dzieci, muszą płacić za ich edukację, za swoje mieszkania - przekonuje. Jednocześnie winą za spór obarcza prezydenta Baracka Obamę. W Stanach Zjednoczonych trwa polityczny pat w sprawie budżetu państwa. Republikanie żądają, by Barack Obama podjął z nimi negocjacje. Prezydent mówi, że nie ulegnie szantażowi. Administracja federalna pozostaje częściowo sparaliżowana.
Z powodu kryzysu prezydent Barack Obama odwołał podróż do Azji. Nie chce jednak negocjować z Republikanami, bo uważa, że nie powinni wykorzystywać budżetu do załatwiania innych spraw - w tym wypadku opóźnienia reformy zdrowotnej. W tej chwili obie strony oskarżają się wzajemnie o odpowiedzialność za paraliż aparatu państwa. Chodzi o to, by druga strona musiała zapłacić polityczną cenę za swój upór.
Według sondaży, obecnie większość Amerykanów za winnych uznaje Republikanów. Jeśli jednak Demokraci i prezydent Obama nadal będą odmawiać rozmów, ocena ta może się zmienić.