Akcja milicji spotkała się z natychmiastową reakcją mieszkańców Kijowa, którzy zaczęli schodzić się na centralny plac miasta i wspierać początkowo nielicznych demonstrantów. Po kilku godzinach i apelach między innymi piosenkarki Rusłany czy Witalija Kliczki "Wszyscy na Majdan", skwer zapełnił się wielotysięcznym tysięcznym tłumem. Ludzie cały czas kontrolują wcześniej zajęte budynki komunalne i rządowe.

Reklama

Rano milicjanci z Berkutu wdarli się do kijowskiego ratusza, zajmowanego przez demonstrantów. Atak został odparty. Manifestanci odepchnęli 3 milicyjne autobusy, które podjechały przed ratusz, blokując wszystkie wejścia. Funkcjonariusze, którzy ustawili się przed budynkiem, zostali oblani wodą z hydrantu przez demonstrantów z pierwszego piętra.

Zostało to entuzjastycznie przyjęte przez około tysiąc osób, które zgromadziły się przed ratuszem. Funkcjonariusze schowali się do autobusów. Tradycyjnie też starsze kobiety zaczęły apelować do milicjantów, aby nie atakowali demonstrantów. Po pewnym czasie funkcjonariusze się wycofali.

Siedziba władz miasta jest drugim kluczowym obiektem dla manifestujących. Podobnie, jak w siedzibie państwowych związków zawodowych, przygotowywane są tam posiłki, dyżurują lekarze, można tam przyjść i się ogrzać. W siedzibie związków mieści się sztab opozycji.

Budynek jest odgrodzony od placu Niepodległości podwójnym kordonem milicji. W nocy przed siedzibą związków zawodowych dochodziło do przepychanek. Oficjalnie budynek został wynajęty przez opozycję do 25 grudnia.

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wyraziło zaniepokojenie ostatnimi wydarzeniami na Ukrainie. W wydanym oświadczeniu resort wzywa do dialogu i kompromisu, które zastąpią przemoc i demonstrację siły.

Deklaruje też gotowość Polski do wsparcia europejskich aspiracji Ukrainy. Polski MSZ potępił użycie siły wobec pokojowych demonstracji i wyraża szczerą solidarność ze społeczeństwem ukraińskim, pokojowo protestującym w imię wartości europejskich.