Konflikt na Krymie ponownie zwrócił uwagę Stanów Zjednoczonych na ich europejskich sojuszników. Najlepszym dowodem był wczorajszy szczyt Unia Europejska – USA w Brukseli i spotkania prezydenta Baracka Obamy z szefem Komisji Europejskiej Jose Barroso i przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem Van Rompuyem.
– USA wracają do myślenia o Europie. Wyraża się to choćby tym, że Ameryka obudziła się i zastosowała działania dyplomatyczne i sankcyjne wobec Rosji – mówi DGP europoseł Jacek Saryusz-Wolski (PO). Przywódcy USA i UE zgodzili się wczoraj współpracować przy wypracowywaniu bardziej zdecydowanych sankcji na Moskwę, dotyczących choćby sektora energetycznego. Obama oświadczył po szczycie, że prezydent Władimir Putin przeliczył się, jeśli zamierzał podzielić Zachód lub miał nadzieję na obojętność w sprawie aneksji Krymu.
Obama dał do zrozumienia, że Waszyngton rozumie obawy europejskich partnerów przed rozlaniem się efektów sankcji na wciąż rachityczne po kryzysie zadłużeniowym gospodarki Starego Kontynentu. Amerykanie od początku wypowiadali się w sprawie ukarania Kremla bardziej zdecydowanie niż Europejczycy. Prezydent USA zasugerował wczoraj, że zależność od Rosji jest efektem długotrwałej polityki poszczególnych rządów. – Ostatnie wydarzenia pokazały, że niektóre kraje europejskie muszą się zastanowić nad dywersyfikacją źródeł energii – powiedział amerykański przywódca. Jednocześnie padły deklaracje o obecności wojskowej NATO na wschodnich rubieżach Sojuszu.
Oprócz możliwości nałożenia kolejnych sankcji na Rosję przywódcy poruszyli także temat negocjowanego wciąż transatlantyckiego porozumienia handlowego (TTIP), a także irańskiego programu atomowego i sytuacji w Syrii. W świetle problemów na Wschodzie europejscy przywódcy pewnie postanowili odłożyć na później rozmowę o kontrowersjach wokół podsłuchiwania sojuszników przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego. Ujawnienie skandalu kilka miesięcy temu mocno nadwyrężyło stosunki transatlantyckie. W charakterze gestu dobrej woli można ocenić zamiary administracji prezydenta zakazania agencji zbierania danych na temat rozmów telefonicznych, o czym w poniedziałek pisał „The New York Times”.
Pomimo wielokrotnego podkreślenia „specjalnego” charakteru transatlantyckich relacji nie wiadomo, czy przedłoży się na tempo negocjacji nad porozumieniem TTIP. Podczas odbytych w tym roku czterech rund negocjacyjnych niespodziewanym problemem okazała się kwestia ceł, chociaż ich zniesienie stanowi zaledwie jedną piątą spodziewanych korzyści z umowy. Strona europejska zarzuca Amerykanom, że są pod tym kątem „znacznie mniej ambitni”, mieli bowiem zaproponować zniesienie 88 proc. istniejących ceł, a negocjatorzy z Brukseli – 96 proc.
Jest to pierwsza wizyta Obamy w Brukseli od objęcia przez niego urzędu w 2009 r. Niektórzy widzą w tym znak, że kryzys na Krymie zmusił Waszyngton do zmiany optyki i do poważniejszego traktowania instytucji europejskich. Zwłaszcza że szczyty UE – USA miały się odbywać co rok, a ostatni miał miejsce w Waszyngtonie w 2011 r. Rozczarowanie w unijnych instytucjach wzmogło się w lutym 2013 r., gdy nowy sekretarz stanu John Kerry w ramach tournée po Europie ominął siedzibę UE.