Najważniejszym celem Rosji na Ukrainie wydaje się obecnie zerwanie planowanych na 25 maja wyborów prezydenckich. Równolegle rozwijane są dwa scenariusze: sądowy i separatystyczny. Wczoraj prorosyjscy demonstranci proklamowali w Doniecku utworzenie własnej republiki. Niespokojnie było także w Ługańsku i Charkowie.

Reklama

Separatyści zajęli siedzibę administracji obwodowej w Doniecku, w nocy z niedzieli na poniedziałek weszli z kolei do budynku Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Zażądali od lokalnych deputowanych przegłosowania wniosku o przeprowadzenie referendum w sprawie federalizacji Ukrainy. Gdy ci zignorowali żądanie, ogłosili utworzenie Donieckiej Republiki Ludowej, która najpóźniej 11 maja ma zagłosować nad przyłączeniem do Rosji. Na czele DRL stanął niejaki Denys Puszylin – jak pisze „Dzerkało Tyżnia” – 32-letni były menedżer piramidy finansowej MMM-2011.

Czarno-niebiesko-czerwona flaga, którą posługują się separatyści, nawiązuje do Doniecko-Krzyworoskiej Republiki Sowieckiej, istniejącej od lutego do marca 1918 r. Organizatorzy buntu liczą, że podobnie jak w czasach bolszewickiego przewrotu zdołają utrzymać władzę dzięki rosyjskim wojskom. Moskwa po aneksji Krymu najwyraźniej jednak odłożyła w czasie scenariusz wojenny. Świadczy o tym zmiana retoryki polityków. – Nie można tak po prostu na wezwanie miejscowych władz wziąć i wprowadzić nasz kontyngent do Doniecka. To wbrew prawu międzynarodowemu – przekonywał szef senackiej komisji obrony Wiktor Ozierow. Ozierowowi jeszcze miesiąc temu nie przeszkadzało wprowadzenie rosyjskich wojsk, choć pod przykrywką „miejscowej samoobrony”, na Krym.

Drugim ośrodkiem niestabilności okazał się sąsiedni Ługańsk. Tam również zajęto siedzibę SBU, buntownicy dysponują też bronią palną. „Według moich informacji we wtorek lub w środę terroryści planują szturm na administrację obwodową, a potem ogłoszą utworzenie Republiki Ługańskiej w składzie Rosji” – napisał na Facebooku deputowany Ołeh Laszko, który pojechał do zagrożonego miasta. Władze odcięły prąd i wodę w budynku, jednak nie odmówiły rozmów z separatystami. Ci żądają zwolnienia aresztowanych kolegów, referendum w sprawie federalizacji i – właśnie odwołania wyborów prezydenckich.

P.o. prezydent Ukrainy Ołeksandr Turczynow ostrzegł wczoraj, że ataki uzbrojonych ludzi na budynki rządowe będą traktowane jako terroryzm. – Wrogowie Ukrainy usiłują rozegrać scenariusz krymski, ale my do tego nie dopuścimy. Stworzyliśmy sztab antykryzysowy, a przeciwko tym, którzy wzięli do ręki broń, zastosujemy środki antyterrorystyczne – powiedział. Równolegle został powołany nowy szef Centrum Antyterrorystycznego przy SBU. Został nim dotychczasowy wiceszef służby Witalij Cyhanok.

Kijów twierdzi, że podobne wystąpienia są organizowane przy udziale rosyjskich służb. I ma na to dowody; wczoraj SBU zatrzymała na granicy Romana Bannycha, który miał być koordynatorem grupy dywersyjnej na Ługańszczyźnie. Bannych to obywatel Rosji, funkcjonariusz rosyjskiego wywiadu wojskowego. Poseł Laszko twierdzi, że także wśród aktywistów, którzy zajęli SBU w Ługańsku, są „turyści” z Rosji; ma ich zdradzać akcent i ruble zamiast hrywien w portfelach. Nie ma też wątpliwości, że przywódcy separatystów koordynują działania między poszczególnymi miastami. W rozmowie z DGP przyznał to przed swoim aresztowaniem Anton Dawydczenko, lider analogicznej grupy w Odessie.

– Rosja zrobi wszystko, żeby majowe wybory się nie odbyły. Nie wykluczyłbym nawet organizacji zamachów terrorystycznych, byleby tylko zdestabilizować sytuację na Ukrainie – mówił DGP politolog Taras Berezoweć. Poza kreowaniem buntów w regionach możliwy jest też drugi scenariusz, o którym alarmowała deputowana Inna Bohosłowska, niegdyś członkini Partii Regionów. Na wczoraj został zwołany zjazd sędziów, który miał wysunąć kandydatów na członków trybunału konstytucyjnego. Problem w tym, że został on zwołany z naruszeniem prawa, a większość delegatów stanowili ludzie ancien régime’u.

„Ich zadaniem – w razie porażki wyborczej kandydata Kremla – będzie przeprowadzenie nowych wyborów prezydenckich w marcu 2015 r.” – pisze Bohosłowska. Wybór lojalnych wobec Wiktora Janukowycza sędziów mógłby doprowadzić do sytuacji, w której trybunał nie uznałby legalności majowego głosowania. Ten plan się na razie nie udał; członkowie Samoobrony Majdanu zablokowali budynek, w którym miał się odbyć zjazd, a sędziowie w akompaniamencie okrzyków „lustracja!” i „hańba!” musieli się wycofać.