Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu poinformował o manewrach , które odbywają się przy ukraińskiej granicy. Ma być to reakcja na operację władz ukraińskich przeciwko prorosyjskim separatystom oraz na ćwiczenia NATO w Europie Środkowej. Kolumny rosyjskich czołgów, transporterów opancerzonych i mobilnych wyrzutni rakiet, już wczoraj były widziane w pobliżu Rostowa nad Donem. Gdy do Moskwy dotarły informacje o ofiarach starć ukraińskich oddziałów z separatystami, prezydent Władimir Putin zagroził władzom w Kijowie poważnymi konsekwencjami.
>>>Prorosyjskie bojówki używają dzieci, jako żywych tarcz. Szturm na Słowiańsk
Wkrótce po wypowiedziach prezydenta, minister obrony Siergiej Szojgu oświadczył, że w związku z zaostrzeniem się sytuacji na południowo-wschodniej Ukrainie oddziały rosyjskie rozpoczynają manewry. Sytuacja na Ukrainie wzbudza zaniepokojenie, dlatego Rosja jest zmuszona reagować - dodał Szojgu. W opinii rosyjskiego ministra, jeśli natychmiast nie zatrzyma się machiny uruchomionej na Ukrainie, może być wielu zabitych i rannych. Szojgu podkreślił, że deeskalacji napięcia nie sprzyjają manewry, które NATO organizuje w Polsce i krajach nadbałtyckich.
Dodał , że strona rosyjska jest zmuszona do zareagowania na taki rozwój sytuacji. Minister obrony Rosji wyliczył, że ukraińskie władze wysłały przeciwko separatystom 11 tysięcy żołnierzy, 160 czołgów i ponad 230 transporterów opancerzonych. Stwierdził również, że w pobliżu rosyjskich granic operują ukraińskie grupy dywersyjne.