Za niepodległą Ługańską Republiką Ludową miało się opowiedzieć ponad 96 proc. mieszkańców obwodu. Niezależność analogicznego tworu na terenie województwa donieckiego zadeklarowało 89 proc. Przedstawiciele rebelii nie przesadzali z frekwencją. Wyniosła "zaledwie: od 70 do 80 proc. w zależności od miejscowości. Plebiscyt, którego nie uznają władze w Kijowie, a państwa zachodnie nazywają farsą, staje się narzędziem do zerwania zaplanowanych na 25 maja wyborów prezydenckich.
Premier Donald Tusk komentował wczoraj, że głosowania stały się „wyrafinowaną formą agresji”, a to, co dzieje się na Wschodzie, określił jako „kolejny etap rozbioru państwa ukraińskiego”. W podobnym tonie wypowiadają się UE i USA. Z kolei Rosja prosi o uszanowanie woli mieszkańców Donbasu.
Sytuacja jest złożona, bo postreferendalne quasi-republiki są co najmniej dwie: ługańska i doniecka. Ta pierwsza zapewnia, że zwróci się o uznanie do ONZ. Nie wyklucza również drugiego referendum: za przyłączeniem do Federacji Rosyjskiej. – O sprawach szczególnej wagi powinni decydować mieszkańcy – mówił cytowany przez RIA Novosti organizator referendum Wasyl Nikitin. Donieck deklaruje pełną niezależność.

Scenariusz 1. Noworosja

Reklama
W kolejnych dniach dojdzie do prób zorganizowania i sformalizowania struktur quasi-republik. Mają powstać rządy i siły zbrojne. Mimo deklaracji separatystów z Doniecka o niezależności, nie można wykluczyć połączenia z ługańszczyzną na zasadach konfederacji. Mówił o tym przedstawiciel samozwańczego rządu Myrosław Rudenko. Nowy twór miałby się nazywać Noworosją. W tym wariancie nie będzie można określić granic "republiki:. Chodzi raczej o funkcjonowanie zrewoltowanych miast, których nie kontrolują w pełni ani rząd, ani separatyści. W istniejących już quasi-państwach-miastach trudno wskazać jednoznacznie lidera. Mimo szumnych deklaracji o organizowaniu struktur, nie wiadomo, jak i za co miałyby działać służba zdrowia, szkoły, sądy czy prokuratura. Mimo braku odpowiedzi na te pytania, stan destabilizacji, w którym dochodzi do walk między separatystami a siłami rządowymi, może trwać miesiącami. Separatyści nie zbudują struktur republik, ale skutecznie pozbawią Ukrainę suwerenności na kontrolowanych przez siebie terenach.
Reklama

Scenariusz 2. Wielka Noworosja

Ten wariant przewiduje połączenie republik donieckiej i ługańskiej z separatystycznym Naddniestrzem.
Wymagałoby to to jednak większego zaangażowania militarnego Rosji. O takim scenariuszu pisała we wczorajszym wydaniu "Niezawisimaja Gazieta:, powołując się na mołdawskiego polityka, socjaldemokratę Wiktora Szelina. Ten z kolei przypomniał incydent z udziałem wicepremiera Rosji Dmitrija Rogozina, który próbował wywieźć z Tyraspola do Moskwy podpisy pod petycją o uznanie przez nią niepodległości Naddniestrza. Nieuznawany za granicą rząd Jewgienija Szewczuka jest najbardziej sformalizowaną strukturą separatystyczną w regionie. Może być liderem i wzorem w jednoczeniu południowych i wschodnich obwodów Ukrainy w ramach "wielkiej" Noworosji.

Scenariusz 3. Wielka Noworosja jako 48. obwód Federacji

Nadal realny pozostaje scenariusz inwazji rosyjskiej na wschodnie i południowe województwa Ukrainy. Ten wariant wchodzi w grę, gdy Moskwa uzna, że quasi-republiki są za słabe, żeby skutecznie destabilizować sytuację u sąsiada, a ukraińska Gwardia Narodowa i MSW zaczną przywracać kontrolę nad zbuntowanymi miastami takimi jak Słowiańsk. Wiceszef Rady Najwyższej Rusłan Koszułyński w rozmowie z DGP przyznał, że agresor może wkroczyć w barwach sił pokojowych ONZ. O gotowych do użycia, przemalowanych na niebiesko hełmach mówili też przedstawiciele administracji p.o. prezydenta Ołeksandra Turczynowa. Jak na unię z Rosją zapatrują się separatyści? Będziemy rozmawiali z ekspertami o tym, z jakimi państwami się połączyć - robił uniki przedstawiciel republiki donieckiej Dienis Puszilin.