W obwodach ługańskim i donieckim nie ma już państwa ukraińskiego. Tak twierdzą obserwatorzy OBWE, pracujący na rosyjsko - ukraińskim pograniczu. W ich opinii samozwańczymi gospodarzami tych terenów są prorosyjscy separatyści. Misja OBWE, od początku sierpnia monitoruje dwa przejścia na granicy Rosji i Ukrainy: Gukowo i Donieck. W tych miejscach najczęściej przerzucany miał być sprzęt wojskowy dla separatystów. Również te dwa posterunki wielokrotnie były ostrzeliwane ze strony ukraińskiej. Teraz jest tutaj spokojnie, nikt nie strzela - stwierdził w rozmowie z Polskim Radiem szef misji OBWE Paul Picard.
Tu, gdzie jesteśmy, na wysokości Gukowa i Doniecka, po stronie ukraińskiej nie ma już państwa ukraińskiego. Te tereny są w rękach separatystów, zwolenników samozwańczych republik, dlatego nikt tu już nie strzela - zauważa Picard. Dodaje przy tym, że od momentu zawieszenia broni, zwiększył się ruch na granicy. Co raz więcej ludzi idzie do swoich domów na Ukrainie, aby zobaczyć w jakim są stanie, zabrać niezbędne rzeczy, głównie ciepłą odzież i wracają, żeby przetrwać zimę w Rosji - podkreśla obserwator OBWE. Rosyjscy politycy od dawna przekonują, że Kijów nie kontroluje Donbasu. Tereny zajęte przez separatystów nazywają "Noworosją".