Prezydent Francois Hollande był jednym z pierwszych polityków europejskich, który gratulował Aleksisowi Tsiprasowi zwycięstwa wyborczego. Teraz nalega na jego przyjazd z wizytą do Paryża. Francuska lewica ma nadzieję na podobny jak w Atenach scenariusz nad Sekwaną.

Reklama

Radykalna francuska lewica, komuniści i zieloni marzą o "efekcie domina", co oznacza, że w wyborach powszechnych odniosą druzgocące zwycięstwo wzorem SYRIZY w Grecji. Liderka ekologów, była minister Cecile Duflot uważa, że to, co się stało na Peloponezie, to symbol nadejścia godziny zmiany dla Europy. Nad Sekwaną polityka zaciskania pasa jest uważana za dyktat narzucony przez niemiecką kanclerz Angelę Merkel. Według tamtejszej radykalnej lewicy, taki model ograniczeń socjalnych nie odpowiada oczekiwaniom i aspiracjom społeczeństwa francuskiego i europejskiego.

Tymczasem ekonomiści studzą oczekiwania lewicy przypominając, że francuska gospodarka nigdy nie znała takiego kryzysu jak grecka. We Francji w przeciwieństwie do Grecji powiększa się liczba pracowników państwowych. Jest ich ponad 5,5 miliona. O 6 proc. wzrosły emerytury. Komentatorzy polityczni zauważają, że we Francji to nie radykalna lewica, lecz skrajnie prawicowy Front Narodowy może mówić o dynamicznym rozwoju, także w sondażach.