Ponad 11,5 miliona dokumentów zawierających szczegółowe informacje o transakcjach finansowych na całym świecie zostało w ubiegłym roku anonimowo przekazanych niemieckiej gazecie "Suddeutsche Zeitung", a następnie rozprowadzonych do ponad 80 redakcji na świecie w celu dalszej analizy. Dokumentacja wyciekła z panamskiej kancelarii prawnej Mossack Fonseca, która specjalizowała się w zakładaniu i zarządzaniu firmami w rajach podatkowych.

Reklama

Dostępne materiały opisują przede wszystkim sieć zależności oraz niezabezpieczanych, nieujawnianych transakcji przeprowadzonych przez zarejestrowane w rajach podatkowych firmy związane m.in. prezydentem Rosji Putinem i Ukrainy Poroszenką, premierem Islandii Sigmundurem Davidem Gunnlaugssonem, prezydentem Chin Li Jinpingiem, prezydentem Pakistanu Nawazu Sharifem, byłym prezydentem Egiptu Hosnim Mubarakiem, byłym libijskim przywódcą Muammarem Kadafim, prezydentem Syrii Baszarem el-Asadem, nieżyjącym już ojcem brytyjskiego premiera Davida Camerona, działaczami światowej piłki nożnej, w tym przedstawicielami FIFA, czy argentyńskim piłkarzem Lionelem Messim. Na liście znajdują się też nazwiska znanych Polaków.

Reklama

Według mediów dokumenty te, ujawnione w niedzielę m.in. dzięki Międzynarodowemu Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ), sugerują, iż 140 polityków i innych osobistości oficjalnych z całego świata, w tym 12 obecnych i byłych szefów państw oraz rodziny bądź krąg przyjaciół 60 dalszych, ma powiązania z tajnymi firmami offshore, służące obchodzeniu przepisów podatkowych w ich krajach.

"The Guardian" opisuje m.in. rolę wiolonczelisty Siergieja Rołdugina, wieloletniego przyjaciela Putina i dyrektora artystycznego Domu Muzyki w Petersburgu, który kontroluje pięć spółek zarejestrowanych w rajach podatkowych. - To są delikatne tematy, nie jestem gotowy, aby teraz udzielić w tej sprawie komentarza - powiedział Rołdugin "Guardianowi".

Według dziennikarzy gazety muzyk miał zarabiać miliony dolarów na korzystnych transakcjach z rosyjskimi firmami, następnie przekazując je bliskim i zaufanym rosyjskiego prezydenta, m.in. wpłacając wysoką kwotę na rzecz ośrodka narciarskiego, w którym ślub brała córka Putina. W jednej z transakcji spółki zależne wzięły niskooprocentowaną pożyczkę z Banku Rosji, aby następnie podpisać kolejną umowę, z Gazpromem, w ramach umowy o ponaddwukrotnie wyższej marży.

Opublikowane w poniedziałek materiały rzucają także oskarżenia na islandzkiego premiera Gunnlaugssona, który wraz ze swoją żoną mieli korzystać z rajów podatkowych w trakcie kryzysu bankowego, który dotknął Islandię w latach 2008-2011. Polityk nie wpisał posiadanych udziałów w zarejestrowanych w Panamie spółkach do swojego zeznania podatkowego. Spytany przez "Guardiana" o szczegóły podczas rejestrowanego wywiadu telewizyjnego, Gunnlaugsson przerwał rozmowę i wyszedł z pokoju.

W kolejnych dniach "The Guardian" i BBC, podobnie jak pozostałe europejskie redakcje zrzeszone w Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ), planują publikację kolejnych informacji w tej sprawie.

Dokumenty, które wyciekły z panamskiej kancelarii, obejmują prawie 40 lat: od 1977 do końca 2015 roku. Jest to w sumie 2,6 terabajta danych, w tym 4,8 mln e-maili - podaje portal Heise.de.

Media podkreślają, że choć posiadanie firm offshore samo w sobie nie jest nielegalne, często są to fasadowe firmy wykorzystywane do nielegalnych operacji.

BBC wskazuje, że fasadowa firma "na zewnątrz sprawia wrażenie prawowitego biznesu". W rzeczywistości jest to jednak "tylko pusta skorupka", która jedynie zarządza włożonymi w nią pieniędzmi, ukrywając, kto jest właścicielem tych pieniędzy. Fasadowe firmy są też często nazywane "skrzynkami pocztowymi", ponieważ praktycznie są tylko adresami, na które wysyła się dokumenty.

Amerykańska telewizja CNBC na swym portalu wyraża przekonanie, że "panamskie papiery" wstrząsną rajami podatkowymi. Dyrektor ICIJ Gerard Ryle sądzi, że ten przeciek "będzie prawdopodobnie największym ciosem, jaki kiedykolwiek otrzymał świat offshore".

Ramon Fonseca, współzałożyciel kancelarii, potwierdził w panamskiej telewizji, że dokumenty, które wyciekły, są autentyczne i że zostały wykradzione przez hakerów.

Mossack Fonseca twierdzi, że zawsze postępowała zgodnie z normami międzynarodowymi, dbając, by firmy nie były wykorzystywane do uchylania się od podatków, do prania pieniędzy, finansowania terroryzmu i innych nielegalnych działań.

Panamska kancelaria wydała oświadczenie, w którym zdecydowanie zaprzecza, jakoby "udostępniała struktury zaprojektowane w celu ukrywania tożsamości prawdziwych właścicieli".