Jak pisze w czwartek nowojorski dziennik, który nie podaje treści rozmowy z Trumpem in extenso, tylko streszcza ją, cytując niektóre jego wypowiedzi, kandydat GOP - opisał w niej, jak zmusi sojuszników do poniesienia kosztów obrony, które Stany Zjednoczone ponosiły przez dziesięciolecia i jak zerwie długoletnie traktaty, które uważa za niekorzystne dla kraju.

Reklama

Trump zasugerował nawet, że może nie rozciągnąć automatycznych gwarancji bezpieczeństwa dla krajów członkowskich NATO wynikających z art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego o przyjściu z pomocą każdemu krajowi będącemu obiektem agresji.

Zapytany o zagrożenie dla trzech krajów bałtyckich ze strony Rosji, Trump powiedział, że jeśli Rosja je zaatakuje, on zadecyduje, czy przyjść im na pomoc dopiero po rozpatrzeniu, czy kraje te "wypełniają zobowiązania wobec nas". - Jeśli wypełniają te zobowiązania, to odpowiedź brzmi: "tak" - miał oświadczyć kandydat GOP.

Po raz kolejny zasugerował, że może wycofać wojska amerykańskie rozmieszczone na świecie. Powiedział w tym kontekście, że USA wydają fortunę na wojsko, żeby stracić 800 miliardów dolarów na układach handlowych. "New York Times" zwraca uwagę, że Trump zdefiniował globalne interesy Ameryki niemal wyłącznie w kategoriach ekonomicznych i krytykował obecność sił USA w bazach w różnych krajach na świecie.

Według dziennika zapowiedział również, że nie będzie naciskał na Turcję i inne kraje rządzone przez autokratyczne władze, by nie tłumiły swobód politycznych. Jak powiedział, USA - muszą najpierw wprowadzić porządek u siebie, zanim zaczną starać się zmienić ich zachowanie. Nie sądzę, byśmy mieli prawo pouczać innych. Spójrzcie, co dzieje się w naszym kraju, gdzie ludzie z zimną krwią zabijają policjantów - powiedział republikański kandydat.

Reklama

Litwa zapewnia: My się wywiązujemy

Kraje bałtyckie wypełniają swoje zobowiązania wobec NATO – oświadczył minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkeviczius, komentując wypowiedź Trumpa.

- Kraje bałtyckie nie stwarzają żadnych podstaw do sugestii, że nie wypełniają swych zobowiązań wobec Sojuszu. Nie mamy również podstaw, by wątpić, że nasi sojusznicy wypełnią swe zobowiązania - powiedział w czwartkowym wywiadzie dla radia Żiniu Radijas minister Linkeviczius.

Zaznaczył, że Litwa od kilku lat konsekwentnie zwiększa wydatki na obronność. W przyszłym roku mają one wynieść 1,79 proc. PKB, czyli około 725 mln euro, a poziom 2 proc. PKB Litwa zamierza osiągnąć w 2018 roku.

Wyrażając opinię, że wypowiedź Trumpa jest elementem kampanii wyborczej, Linkeviczius wyraził przekonanie, że "Stany Zjednoczone były, będą i pozostaną najważniejszym partnerem strategicznym i sojusznikiem Litwy".

Inni litewscy politycy wypowiedź kandydata Partii Republikańskiej do Białego Domu oceniają również jako element kampanii wyborczej, ale też jako przypomnienie, że wszyscy muszą troszczyć się o swoje bezpieczeństwo.

Była minister obrony, posłanka partii konserwatywnej Rasa Juknevicziene oświadczenie Trumpa nazwała "zimnym prysznicem, ale całkiem zdrowym".

- Od początku, od wstąpienia do NATO, lekceważyliśmy nasze zobowiązanie; to, że my sami jesteśmy przede wszystkim odpowiedzialni za bezpieczeństwo swego kraju - cytuje w czwartek agencja BNS Juknevicziene. Posłanka zwraca uwagę, iż "nie może być tak, że my nic nie robimy, a Ameryka przyjdzie i nas obroni". - Dlatego też ten zimny prysznic, wydaje mi się całkiem zdrowy - powiedziała Juknevicziene.

Przez pierwsze 10 lat obecności w NATO, od 2004 roku, Litwa na obronę kraju przeznaczała zaledwie 0,8 proc. PKB. Mniejszy budżet na ten cel w Sojuszu Północnoatlantyckim miał tylko Luksemburg. Przed dwoma laty, w wyniku agresji Rosji na Ukrainę, liderzy litewskich partii parlamentarnych podpisali porozumienie o konsekwentnym i dynamicznym zwiększaniu wydatków na obronę.

Kreml o "niezbyt udanym sformułowaniu"

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow uznał, że niezbyt fortunnym sformułowaniem jest mówienie bez potrzeby o hipotetycznej napaści Rosji na kogokolwiek. Zastrzegł przy tym, że nie chce komentować tematu zobowiązań innych krajów wobec USA.

Stoltenberg: Solidarność jest kluczową wartością NATO

Solidarność sojuszników jest kluczową wartością NATO - oświadczył sekretarz generalny Jens Stoltenberg w reakcji na słowa Trumpa. W komentarzu przesłanym PAP Stoltenberg zaznaczył, że nie chce mieszać się w kampanię wyborczą toczącą się w Stanach Zjednoczonych, ale podkreślił wartość sojuszniczej solidarności w NATO.

- To dobre dla europejskiego bezpieczeństwa i dobre dla bezpieczeństwa USA. Bronimy jeden drugiego. Tak było w Afganistanie, gdzie dziesiątki tysięcy Europejczyków, Kanadyjczyków i żołnierzy z krajów partnerskich służyło ramię w ramię z żołnierzami USA - powiedział sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Przypomniał, że USA zawsze wspierały swoich europejskich sojuszników. - Wojny światowe pokazały, że pokój w Europie jest także ważny dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych - podkreślił.

Stoltenberg zwrócił ponadto uwagę, że w ubiegłym roku europejscy sojusznicy w NATO oraz Kanada zwiększyli wydatki obronne, a w tym roku spodziewany jest dalszy wzrost o 3 proc., czyli 8 mld dolarów.