Jak powiedział rzecznik KE Margaritis Schinas, zdanie, które wywołało tyle emocji, to "20 procent całego tekstu oświadczenia". - Zawiera ono też fragment, że historia oceni tę postać. Oświadczenie było zresztą podobne do tego, które wydał później prezydent USA Barack Obama - powiedział rzecznik.
- Przewodniczący Juncker preferuje zrównoważoną ocenę historycznej drogi Fidela Castro (...). Na pewno nie wyjdzie na ulicę, by tańczyć z radości, bo jest chrześcijańskim demokratą i nie zachowuje się w ten sposób po śmierci kogokolwiek - dodał.
Na pytanie czeskiego dziennikarza, dlaczego Juncker nie wziął pod uwagę historycznych doświadczeń niektórych państw członkowskich, jak np. poparcia Castro dla inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968 r., rzecznik KE odparł, że w takich sytuacjach należy brać pod uwagę perspektywę globalną, a nie "zawężone spojrzenie na rzeczywistość".
Podkreślił też, że Juncker nie nazwał Castro bohaterem, a jedynie stwierdził, że był on "bohaterem dla wielu" ludzi.
W liście kondolencyjnym, opublikowanym w sobotę po południu, Juncker napisał: "Fidel Castro był jedną z historycznych postaci ubiegłego wieku i ucieleśnieniem kubańskiej rewolucji. Wraz ze śmiercią Fidela Castro, świat stracił człowieka, który dla wielu był bohaterem. Zmienił losy swojego kraju, a jego wpływy sięgały jeszcze o wiele dalej. Fidel Castro pozostaje jedną z rewolucyjnych postaci XX stulecia. Historia oceni dziedzictwo, jakie pozostawił".
Fragment listu Junckera, że dla wielu Castro był bohaterem, się spotkały z licznymi krytycznymi komentarzami przede wszystkim w internecie.
Komentatorzy zestawili je z reakcją unijnej komisarz ds. handlu, Szwedki Cecilii Malmstroem, która na Twitterze napisała: "Fidel Castro był dyktatorem, który uciskał swój naród przez 50 lat. Dziwię się, słysząc te hołdy w dzisiejszych wiadomościach".