"Okres między wyborem prezydenta USA a oficjalnym objęciem przez niego urzędu jest zazwyczaj dość spokojny, skupiony na zakulisowych mechanizmach przy nominowaniu (kolejnych przedstawicieli nowej administracji) (...). Wydaje się jednak, że Donald Trump jako prezydent elekt zamierza zerwać z tą tradycją" - podkreśla brytyjski dziennik w komentarzu redakcyjnym.
Rozmawiając przez telefon z prezydent Tajwanu Caj Ing-wen i tak ją tytułując, "zakwestionował 40 lat politycznego obyczaju". "Jeśli rzeczywiście taki miał zamiar", to słusznie wytknął w ten sposób USA ich paradoksalny stosunek do Tajwanu, jednak "zabierając się do tego bez należytego zastanowienia, Trump zaryzykował niepotrzebny wzrost napięć i w dłuższej perspektywie być może utrudnił przejście do bardziej pokojowych relacji z Chinami" - ocenia "FT".
Dotychczasowy stosunek USA do Tajwanu, ustalony pod koniec lat 70. za prezydentury Jimmy'ego Cartera, dziennik nazywa "konstruktywną hipokryzją". "Stany Zjednoczone deklarują poparcie dla demokracji na Tajwanie i sprzedają mu broń dla obrony przed potężnym sąsiadem, jednocześnie trzymając się zasady 'jednych Chin' i odmawiając uznania niepodległości Tajwanu" - przypomina gazeta.
Jak pisze "FT", przez długi czas taka strategia zapewniała stabilność w potencjalnie wybuchowym regionie świata, jednak coraz bardziej agresywna postawa Chin, szczególnie na Morzu Południowochińskim, tę stabilność osłabiła. Zdaniem dziennika słaba reakcja administracji Baracka Obamy na chińskie prowokacje - demonstracyjna obecność amerykańskich okrętów i kilku myśliwców w ramach ćwiczeń wojskowych w odpowiedzi na budowanie przez Pekin sztucznych wysp na spornym akwenie i jego militaryzowanie - mogła ośmielić Państwo Środka.
Według brytyjskiego dziennika Chiny mogą zareagować na rozmowę Trumpa z przywódczynią Tajwanu dwojako. Pekin "może po prostu grać na czas, czekając na objęcie prezydentury przez Trumpa i zakładając, że jego (uprzednie) działania wynikały z niedostatecznej refleksji", ale może też wybrać odwet, "jeśli nie w sprawie Tajwanu, to w innych delikatnych dziedzinach amerykańskiej polityki zagranicznej w Azji Wschodniej".
Jednocześnie "FT" nie wyklucza, że rozmowa z Caj może nie wynikać z braku doświadczenia Trumpa, lecz zapowiadać nową, bardziej "jastrzębią" politykę USA wobec Chin.
"Biorąc pod uwagę próby zdominowania regionu przez Chiny, warto zastanowić się, czy USA powinny pozostać przy polityce zamierzonej dwuznaczności wobec Tajwanu. Jednak prowokacyjne rozmowy i wojujące tweety prezydenta elekta nie są dobrym na to sposobem" - podkreśla "FT". "Najlepiej jest, gdy dyplomacja jest uprawiana za zamkniętymi drzwiami i twarzą w twarz, przez obecną administrację. Trump powinien zaczekać (aż obejmie urząd), nim skieruje kraj na drogę konfrontacji, która może okazać się jałowa" - konkluduje "Financial Times".