Władze Bawarii zarzucają kanclerz Niemiec Angeli Merkel zbyt liberalną politykę. Jeżeli okaże się, że zamachu dokonał ktoś, kto wjechał do kraju jako osoba ubiegająca się o azyl, to fakt ten musi doprowadzić do zasadniczych przemyśleń co do kształtu polityki przyjmowania uchodźców - powiedział Herrmann we wtorek w rozmowie z regionalnym radiem bawarskim Antenne Bayern.
Nasuwa się przypuszczenie, że w związku z dużą liczbą uchodźców wjechało wiele osób, o których nic nie wiemy - zaznaczył polityk bawarskiej CSU. Moim zdaniem uprawnione jest pytanie, czy możemy pozwolić na kontynuację (tej polityki) - wtrącił Herrmann. Jak dodał, władze nie mogą narażać mieszkańców na ryzyko zamachów ze strony osób o radykalnych poglądach islamskich.
Rządząca w Bawarii CSU od dawna krytykuje politykę migracyjną kanclerz Merkel, domagając się ograniczenia liczby imigrantów do 200 tys. rocznie. W zeszłym roku do Niemiec przyjechało 890 tys. imigrantów z zamiarem ubiegania się o azyl. Według dziennika "Bild" domniemany zamachowiec to 23-letni Pakistańczyk Navad B., który przyjechał do Niemiec pod koniec zeszłego lub na początku tego roku. Zameldowany był w największym berlińskim ośrodku dla uchodźców na terenie byłego lotniska Tempelhof.
Niemieccy śledczy zakładają, że mężczyzna działał celowo i określają zajście mianem zamachu terrorystycznego. Napastnik zbiegł z miejsca przestępstwa, został jednak schwytany. Przez całą noc był przesłuchiwany. We wtorek śledztwo przejęła prokuratura federalna w Karlsruhe, co świadczy o powadze sprawy. W domniemanym zamachu na jarmarku bożonarodzeniowym 12 osób poniosło śmierć, a co najmniej 48 zostało rannych, w tym część ciężko.