Jak zapowiedziała niedawno amerykańska administracja, do końca kadencji Baracka Obamy na stanowisku prezydenta USA zostanie zwolnionych 19 więźniów. Mają być odesłani m.in. do Włoch, Omanu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W czwartek rzecznik Białego Domu Josh Earnest powiedział na konferencji prasowej, że jeszcze przed odejściem Obamy dojdzie do transferów więźniów z Guantanamo.
Nie mogę mówić tu o konkretnych transferach od dziś do 20 stycznia, poza potwierdzeniem, że jeszcze będą - oznajmił. Jeśli plan transferów się powiedzie, w Guantanamo ma pozostać jeszcze 40 osadzonych, mimo wcześniejszych obietnic Obamy całkowitego zamknięcia owianego złą sławą więzienia. Administracja USA tłumaczyła wielokrotnie, że dotychczas się to nie udało, bo Kongres co roku blokował postawienie więźniów przed sądami federalnymi i ich przyjazd do USA.
Obamie udało się jednak znacząco zmniejszyć liczbę więźniów w Guantanamo - z 242 na początku jego pierwszej kadencji w styczniu 2009 roku do 59 przed czwartkowym transferem do Arabii Saudyjskiej.
Prezydent elekt Donald Trump napisał wcześniej na Twitterze, że jest przeciwny dalszemu zwalnianiu więźniów z amerykańskiej bazy wojskowej Guantanamo. "Nie powinno być dalszych zwolnień z Gitmo" - napisał, używając potocznej nazwy bazy. "To są bardzo niebezpieczni ludzie i nie powinno się im pozwolić na powrót do udziału w walkach" - podkreślił. Jeszcze w czasie kampanii Trump zapowiadał, że jako prezydent utrzyma więzienie na Kubie, które jego zdaniem powinno być zapełnione "złymi facetami".