Shaker Aamer, obywatel Arabii Saudyjskiej, wyemigrował do Ameryki, kiedy miał 18 lat. Nie osiedlił się tam jednak na stałe - przeniósł się do Wielkiej Brytanii. Tam ożenił się i uzyskał prawo stałego pobytu. W 2000 roku postanowił jednak porzucić dotychczasowe życie i zająć się - jak twierdzi - działalnością charytatywną w Kabulu. Jednak wkrótce wydarzył się 11 września i zorganizowany przez Al-Kaidę zamach na USA. Stany Zjednoczone przy bezprecedensowym poparciu świata rozpoczęły operację militarną na terytorium Afganistanu.

Reklama

Właśnie wtedy Aamer wpadł w ręce Amerykanów. USA nie dały wiary jego tłumaczeniom - przekonywały, że w górach niedaleko granicy z Pakistanem, gdzie go znaleziono, ciężko byłoby prowadzić jakąkolwiek działalność charytatywną. Tymczasem obrońcy Saudyjczyka przekonywali później, że tą drogą próbował on uciec z Afganistanu i przez Pakistan dostać się do Wielkiej Brytanii.

Aamer jak wielu pojmanych przez Amerykanów więźniów, trafił do więzienia w bazie wojskowej w Kabulu, a potem w Bagram. On sam, jak i jego prawnicy twierdzą, że był tam brutalnie torturowany: głodzony, bity i pozbawiany snu. I właśnie wtedy miał przyznać się, że był doradcą Osamy bin Ladena.

W 2002 roku trafił do Guantanamo - znajdującego się na Kubie amerykańskiego więzienia o zaostrzonym rygorze. Miał szansę z niego wyjść pięć lat później - Amerykanie postanowili wówczas zrezygnować ze stawiania mu zarzutów i zdecydowali o przymusowym przewiezieniu Aamera do Arabii Saudyjskiej. Mężczyzna jednak odmówił i pozostał w więzieniu na koleje 8 lat. Po latach pobytu w amerykańskiej niewoli Aamer wypracował sobie pozycję wśród współwięźniów. Według przecieków, wykazywał zdolności przywódcze, wielokrotnie wcielał się w rolę tłumacza dla współwięźniów. Nazywano go nawet profesorem. A USA miały się obawiać jego "rozległej wiedzy".

Wielka Brytania wielokrotnie próbowała podjąć rozmowy ze stroną amerykańską w sprawie uwolnienia Aamera - bezskutecznie. I to mimo że na przestrzeni lat uwolniono wszystkie osoby mocno związane z Wielką Brytanią. W jego obronie występowała m.in. Amnesty International, ale też prywatne osoby. Dużą popularnością cieszyła się zeszłoroczna akcja, kiedy przed brytyjskim parlamentem ustawiono dmuchaną sylwetkę więźnia, a inicjatorzy stali obok z transparentem z napisem "We stand with Shaker".

Przełom nastąpił w czerwcu na szczycie G7 w Niemczech. Wtedy w rozmowie z Barackiem Obamą, o więźnia upomniał się sam premier David Cameron. I najprawdopodobniej ta interwencja odniosła skutek.

Reklama

Aamer jest ojcem czwórki dzieci, a najmłodszego z nich nigdy nie widział. Jak sam stwierdził, nic nie wie o świecie od ponad 13 lat.

Rząd brytyjski oświadczył, że wdrożył wszystkie niezbędne procedury bezpieczeństwa. Oprócz tego zaznaczył, że były więzień ma prawo do mieszkania w Wielkiej Brytanii i nikt nie ma zamiaru zamykać go w więzieniu.