72-letni Giuliani, jeden z najgorętszych sympatyków Trumpa z kampanii wyborczej, jest obecnie dyrektorem firmy konsultingowej zajmującej się międzynarodowym bezpieczeństwem.
Oświadczenie wydane przez zespół Trumpa nie precyzuje dokładnych obowiązków, jakie powierzono Giulianiemu. Jak poinformowano, będzie on "dzielił się wiedzą fachową" na temat "problemów cyberbezpieczeństwa sektora prywatnego". "Poważne zagrożenie" stwarzane przez piractwo informatyczne dla bezpieczeństwa kraju wymaga "wkładu sektora prywatnego" i Rudy Giuliani ma "rozpocząć ten proces" - głosi oświadczenie.
Podano też, że Trump planuje wziąć udział w serii organizowanych przez Giulianego spotkań z szefami przedsiębiorstw, które zmagają się z wyzwaniami w kwestii cyberbezpieczeństwa.
Giuliani był wymieniany jako możliwy kandydat na sekretarza stanu. Na to stanowisko ostatecznie został desygnowany Rex Tillerson, w latach 2006-16 szef koncernu naftowego ExxonMobil.
W ubiegłym tygodniu szefowie służb wywiadowczych USA ocenili podczas przesłuchania w Senacie, że Rosja jest poważnym zagrożeniem cybernetycznym dla Stanów Zjednoczonych, a jej ingerencja w wybory prezydenckie w tym kraju miała na celu zwiększyć szanse Trumpa na wygraną i zaszkodzić jego rywalce, kandydatce Demokratów Hillary Clinton. Podkreślono, że "tylko najwyższe władze Rosji mogły te ataki zatwierdzić".
Trump przyznał w środę na konferencji prasowej, że jest prawdopodobne, iż to Rosja dokonała cyberataków w USA, ale potwierdził, że jego celem są lepsze relacje z Moskwą.
Kreml odrzuca oskarżenia o próby manipulowania przebiegiem wyborów w USA.