- Habemus Presidentum. Powodzenia - napisał na Twitterze premier Luksemburga Xavier Bettel, który jako pierwszy podał informację o decyzji. Sam Tusk napisał zaś: "Dziękuję za trzymanie kciuków i serdeczne wsparcie. Pomogło!".
Premier Czech Bohuslav Sobotka poinformował, że tylko Polska wypowiedziała się przeciwko Tuskowi. Według unijnych źródeł nikt nie wstrzymał się od głosu.
Wybór szefa Rady Europejskiej był pierwszym punktem obrad szczytu UE. W tej części podjęcie decyzji zajęło niespełna pół godziny. Tusk opuścił wówczas salę obrad, a prowadzenie szczytu przejął premier Malty Joseph Muscat. Według unijnych źródeł na początku obrad polska premier Beata Szydło formalnie zwróciła się o odłożenie tej sprawy na późniejszy termin. Wniosek został jednak odrzucony.
Tuż przed szczytem Szydło powiedziała dziennikarzom, że zamierza przypomnieć przywódcom, iż "dla wzajemnego szacunku, solidarności, dla poczucia wspólnoty jest potrzebne uszanowanie zdania wszystkich państw członkowskich". - Nic bez nas, bez naszej zgody. Dzisiaj warto przypomnieć tę główną zasadę, która buduje wspólnotę. Ja to zrobię - powiedziała Szydło. Już po wyborze Tuska stwierdziła zaś: Zgłosiłam, iż nie będę przyjmować konkluzji z tego szczytu, w tej chwili trwają oczywiście obrady.
Sam Tusk zadeklarował zaś: Będę robił wszystko, (...) żeby uchronić (premier - PAP) przed negatywnymi skutkami takiej politycznej izolacji" - powiedział dziennikarzom Tusk. "I myślę, że będę w tym skuteczny. Jak oświadczył, bardzo współczuje Szydło "niewdzięcznej roli, jaka została jej zadana przez lidera jej partii". Jego zdaniem decyzja o jego wyborze na kolejną kadencję w Radzie Europejskiej "jest oczywiście dobra dla Polski, choć nie budzi entuzjazmu polskiego rządu".
- Sądząc po reakcji tysięcy Polaków, choćby na Twitterze, myślę, że bardzo wielu rodaków się ucieszyło z tej decyzji - powiedział były premier.
Polski rząd zgłosił w zeszłą sobotę innego kandydata na stanowisko szefa Rady Europejskiej, europosła Jacka Saryusz-Wolskiego. W rozesłanym w środę liście do unijnych przywódców Szydło zarzuciła Tuskowi, że przekroczył europejski mandat, używając swego autorytetu w ostrych sporach krajowych, dlatego jego ponowny wybór byłby w sprzeczności z "międzyrządowym charakterem prac Rady". Polski rząd nie przekonał jednak pozostałych państw UE, które już przed szczytem deklarowały poparcie dla kandydatury Tuska.