Zdaniem KE Polska narusza prawo unijne podpisaną właśnie przez prezydenta ustawą o ustroju sądów powszechnych, która ustala wiek emerytalny dla sędziów na poziomie 65 lat, a dla sędzi - 60 lat. Na mocy dotychczas obowiązujących przepisów zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn wynosił on 67 lat. Bruksela dopatruje się tutaj złamania zakazu dyskryminacji przez wzgląd na płeć zawartego we wspólnotowych regulacjach. To bezpośredni powód wszczęcia postępowania w sprawie naruszenia prawa UE.
Takie postępowania - spowodowane uchwaleniem przepisów, które stoją w sprzeczności ze wspólnotowymi uregulowaniami, czy przez zwłokę w przyjęciu pożądanych - nie są niczym szczególnym. Każdego roku Bruksela wszczyna kilkaset podobnych postępowań; tylko w ub.r. było ich prawie tysiąc. Każde zaczyna się od wezwania do usunięcia uchybienia, gdzie Komisja wskazuje, w jaki sposób państwo członkowskie nie dopilnowało swoich obowiązków (przestrzeganie unijnych regulacji jest jednym z nich).
To właśnie wysłanie takiego wezwania do Warszawy zapowiedział wczoraj Frans Timmermans, zastrzegając jednak, że nastąpi to dopiero po opublikowaniu ustawy o sądach w odpowiednim dzienniku urzędowym. W każdym tego typu postępowaniu rząd danego państwa członkowskiego ma czas na ustosunkowanie się do zarzutów Komisji. Jeśli nie jest zadowalające, KE oficjalnie wzywa do usunięcia uchybienia - do czego również można się ustosunkować. Dopiero na końcu może podjąć decyzję o przekazaniu sprawy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który może nakazać usunięcie uchybienia, a nawet nałożyć na państwo członkowskie grzywnę.
Podobny manewr Komisja zastosowała pięć lat temu względem Węgier, gdzie rząd Victora Orbána także dokonywał zmian w sądownictwie. Przyjęto wówczas przepisy obniżające wiek emerytalny dla sędziów z 70 do 62 lat. W efekcie ponad 250 z nich musiałoby się pożegnać z zawodem. Bruksela doszła wówczas do wniosku, że uchwalone nad Balatonem prawo łamie zawarty w unijnych regulacjach zakaz dyskryminacji przez wzgląd na wiek. Wezwany do usunięcia uchybień Budapeszt wtedy ustąpił.
Po procedurę łamania unijnego prawa Komisja sięgnęła również w przypadku niewywiązywania się przez Polskę z ustaleń dotyczących relokacji uchodźców. W tym wypadku procedura jest na drugim etapie, kiedy KE wydaje opinię wzywającą do zaprzestania uchybień. W sprawie uchodźców KE wszczęła wobec Polski postępowanie w połowie czerwca br. W odpowiedzi na ówczesne wezwanie Komisji rząd argumentował, że mechanizm relokacyjny uchwalony przez radę we wrześniu 2015 r. ma poważne wady, zagraża bezpieczeństwu oraz że toczy się przeciw niemu postępowanie przed Trybunałem Sprawiedliwości UE (wczoraj rzecznik generalny trybunału orzekł, że mechanizm jest zgodny z prawem UE - o czym piszemy na str. 9).
Komisja przedstawiła wczoraj również kolejną, trzecią rekomendację w ramach procedury praworządności. Została ona wszczęta wobec Polski pod wpływem sporu o TK. W jej ramach KE przedstawiła Polsce już dwa zestawy rekomendacji – z 27 lipca 2016 r. oraz z 21 grudnia 2016 r. – w których domagała się m.in. zaprzysiężenia trójki sędziów TK wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji oraz publikacji niewydrukowanych dotychczas wyroków trybunału.
Wczorajszy dokument powtarza powyższe zalecenia, a także dodaje kilka nowych, związanych z reformą sądownictwa. Komisja wzywa polskie władze, by ustawy o Sądzie Najwyższym, Krajowej Radzie Sądownictwa oraz o ustroju sądów powszechnych nie weszły w życie w kształcie przyjętym przez parlament, a także do nowelizacji ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury w taki sposób, aby zachowała „europejskie standardy niezależności sędziowskiej”.
Rekomendacja zawiera również zapis o tym, aby rząd wstrzymał się przed działaniami, które mogą wpłynąć na długość kadencji sędziów Sądu Najwyższego. Ten zapis Timmermans określił w trakcie wczorajszej konferencji prasowej jako czerwoną linię, po przekroczeniu której Komisja sięgnie po art. 7 traktatu lizbońskiego i zwróci się do Rady Europejskiej o stwierdzenie systemowego zagrożenia dla praworządności w Polsce - co otworzy drogę do nałożenia na nasz kraj sankcji.
W każdej z tych spraw Komisja dała rządowi miesiąc na odpowiedź. Jak powiedział DGP szef dyplomacji Witold Waszczykowski, kiedy rząd otrzyma stosowne dokumenty, z pewnością odpowie. Nie wiem, czy Komisja ma świadomość, że niektóre procesy zostały zatrzymane przez weta prezydenta. To problem dla Komisji, bo nie rozumie, na jakim etapie jest proces legislacyjny i do czego się odnosi. Czy do zawetowanych, czy do nowych, których jeszcze nie ma - podkreśla Waszczykowski.