Podczas spotkania, które ma potrwać do wtorkowego popołudnia lub nawet do środy, "poruszone zostaną wszystkie ważne problemy", jak zapowiedział sekretarz generalny Rady, Mohammad Sbeih. Jednym z głównych tematów obrad będzie wyznaczone na 14 maja przeniesienie ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy, co oznacza uznanie jej za stolicę Państwa Izrael.

Reklama

Przedmiotem narady parlamentu OWP, uznawanej przez ponad sto państw świata, będzie również powrót do realizacji porozumienia pokojowego z Oslo poprzez "większe umiędzynarodowienie tego procesu", jak podkreślają organizatorzy spotkania.

Powinna to być - według amerykańskiej agencja AP - szansa na rewitalizację palestyńskiego ruchu narodowego, który znajduje się dziś w historycznie najsłabszym momencie, ale także na rozpoczęcie rozmów w sprawie następcy 83-letniego prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa.

Obecnie większość członków 700-osobowej Palestyńskiej Rady Narodowej liczy sobie od 60 do 90 lat.

Jako prawdziwe wyzwanie uczestnicy rozpoczynających się w poniedziałek obrad są zmuszeni potraktować fakt, iż przedstawiciele islamistycznej organizacji Hamas rządzącej w Strefie Gazy i innych radykalnych organizacji palestyńskich zapowiedzieli już, że nie wezmą udziału w obradach parlamentu OWP.

- Spotkanie Palestyńskiej Rady Narodowej nie ma ani charakteru ogólnonarodowego, ani nie jest legalne i stanowi wstęp do zaaprobowania niebezpiecznych planów - twierdzi Salah al-Bardawil, członek biura politycznego Hamasu.

Organizacja kieruje od początku kwietnia demonstracjami mieszkańców Strefy Gazy wzdłuż granicy z Izraelem pod hasłem "Mamy prawo do powrotu na nasze zagrabione ziemie". Izraelskie wojsko odpowiada z użyciem ostrej amunicji.

Również Hugh Lovatt, specjalista Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR) zajmujący się sytuacją w Izraelu i na palestyńskich terytoriach okupowanych, przewiduje, że spotkanie w Ramallah posłuży Abbasowi przede wszystkim do umocnienia własnej pozycji i zmarginalizowania politycznych rywali.

Przywódcy OWP bowiem, jak podsumowuje agencja AP, nieodzowna jest ta konsolidacja jego zwolenników w trakcie bitwy, jaką toczy z administracją Donalda Trumpa.

Reklama