Steven Spielberg - jak informuje "Jerusalem Post" był gościem jednej z dyskusji, poświęconej 25-lecia nakręceniu "Listy Schindlera". Reżyser opowiadał o trzech incydentach, które najbardziej zapadły mu w pamięć. Pierwsza z nich, to wtedy, gdy Branko Lustig, jeden z producentów filmu, podczas zdjęć w Auschwitz pokazał Spielbergowi jeden z baraków i powiedział, że to właśnie w tym baraku przetrzymywali go Niemcy.

Reklama

Dwie kolejne historie - mówił Spielberg - miały antysemicki wydźwięk. Jeden z niemieckich biznesmenów zapytał aktora Michaela Schneidera, czy jest Żydem. Gdy tamten odpowiedział, że tak, Niemiec udał, że zaciska mu pętlę na szyi. Według Spielberga, Ben Kingsley wtedy rzucił się na Niemca z pięściami i powalił go na podłogę.

Reżyser opowiadał też że do Ralpha Fiennesa, ubranego w mundur SS-mana podeszła Polka i mówiła, jak bardzo podoba jej się ten mundur. Jak wspomniał, powiedziała też, że chciałaby, by SS znowu chroniło Polaków przed Żydami. A po tym jak, to opowiedziałem, to gdy w Polsce będę następnym razem, to zostanę aresztowany. bo oni ostatnio uchwalili taką ustawę [o IPN - red..] - stwierdził.

Do tych słów odniósł się prezes fundacji From the Depths Jonny Daniels. Jesteśmy winny Spielbergowi podziękowania i uznanie za przekazanie światu wiadomości o Holocauście, którą zawarł w +Liście Schindlera+. Jednak jego ostatnia wypowiedź świadczyła o absolutnym braku zrozumienia, po co i dlaczego ten film powstał, a także niezrozumienia powodów, które za nim stały - powiedział PAP.

To jest oczywiste, że Spielberg rozumiał, iż to, co powiedział odbije się w Polsce głośnym echem - ocenił Daniels. Jak podkreślił, w tej sytuacji nie można zrobić nic więcej niż udowadniać, że w Polsce nikt nie podjąłby takich działań o których mówił Spielberg. Prezes fundacji From the Depths dodał, że można obwiniać Spielberga o jego wypowiedź, ale powodem dlaczego ludzie nie rozumieją całej tej sytuacji jest to, że nikt im tego nie wytłumaczył. Musimy być krytyczni wobec wypowiedzi reżysera, ale powinniśmy być również krytyczni w kwestii komunikacji - powiedział Daniels