- Jeszcze ich nie ma, ale rozpoczną się w najbliższych dniach. Skupimy się na wyjściach ewakuacyjnych, na tym, czy obiekty zostały prawidłowo dopuszczone do użytku i na podobnych sprawach. Przez pierwsze trzy miesiące będzie to wyrywkowe - powiedział publicznej Czeskiej Telewizji (CT) Jan Szpaner z wydziału prewencji pożarowej komendy głównej straży.
- To nie jest tak, że do tej pory niczego nie kontrolowaliśmy. Kontrole są codziennie w całej stolicy, ale wydarzenie w Polsce jest wyjątkowe pod względem rozmiarów, miejsca i skutków - powiedział portalowi iDnes.cz rzecznik praskiej straży pożarnej Martin Kavka.
Przedsiębiorcy zarządzający escape roomami spodziewają się kontroli przeciwpożarowej.
- Do tej pory nic nam nie ogłoszono, ale spodziewamy się audytu – powiedział CT przedstawiciel firmy Questland Radek Mlazovsky. - (W grach) nie ma sytuacji, które rozwiązywałoby się siłą. Zatem za nic się tu nie pociąga, w nic się nie uderza. W ten sposób można tylko poniszczyć instalacje i może to powodować krótkie spięcia oraz podobne skutki. Dlatego do gier niczego takiego nie dajemy - zaznaczył.
- Mam informacje z Polski od prowadzących escape roomy. Naruszono tam poważnie kilka zasad. W grze używano otwartego ognia ze świeczek, była tam także butla z gazem, a obsługa znajdowała się nie wiadomo gdzie. To bardzo źle i już to samo powinno ostrzec wchodzących, że coś nie jest w porządku. U nas w grach otwarty ogień jest wykluczony. Używamy świeczek, ale na baterie - powiedział iDnes.cz menedżer firmy The Chamber, Alesz Salamon.
- Mamy przycisk bezpieczeństwa, który kończy grę i otwiera wszystkie drzwi. Przez cały czas uczestnicy mogą komunikować się z roommasterem przez interkom lub nadajnikiem, obserwują ich kamery, w pomieszczeniach są gaśnice i inne środki bezpieczeństwa - dodał.
Według iDnes.cz, w Czechach jest około 250 escape roomów, z tego około 150 w Pradze.